Problem z molestowaniem zaczyna się już na samym początku, czyli wtedy, kiedy trzeba je nazwać. Kiedy ktoś powtarza: ładnie dziś wyglądasz, ładny dekolt, w tych butach masz obłędne nogi, czy to są komplementy czy molestowanie? Albo kiedy mówi mniej więcej to samo, tylko w wulgarny sposób, to jest już molestowanie czy zwykłe chamstwo? A jeśli szef na wyjeździe firmowym zaprasza nocą do swojego pokoju albo po pracy do siebie do domu na seks, czy to jest podrywanie czy molestowanie? Kodeks pracy mówi, że molestowanie to każde niepożądane zachowanie o charakterze seksualnym lub odnoszące się do płci pracownika, którego celem lub skutkiem jest naruszenie godności pracownika, w szczególności stworzenie wobec niego zastraszającej, wrogiej, poniżającej, upokarzającej lub uwłaczającej atmosfery. Zachowanie to może mieć elementy fizyczne, werbalne lub pozawerbalne. Karolina Kędziora, prawniczka, prezeska Polskiego Towarzystwa Prawa Antydyskryminacyjnego, w skrócie definiuje to jako zachowanie niepożądane.
Jeśli więc ktoś nie chce, żeby szef czy współpracownik żartował, komentował wygląd, figurę, dotykał, a mimo to druga osoba to robi, możemy mówić o molestowaniu. – Miałam klientkę, której szef kręcił loka, chociaż nie życzyła sobie tego – opowiada prawniczka. Inna jej klientka słuchała, choć nie chciała, seksistowskich żartów kierownika innego działu. Obie te rzeczy można zakwalifikować jako molestowanie. Oprócz oczywistych, jak uzależnianie awansu od seksu, czego doświadczyła np. Aneta Krawczyk od polityków Samoobrony.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.