Mija rok od śmierci Tomasza Mackiewicza. Zginął na Nanga Parbat, górze, którą wielokrotnie próbował zdobyć zimą. Dlaczego człowiek tak uparcie próbuje wejść na jedną górę? Góra czasami potrafi nas uwieść czymś, czego nie ma inna góra, swoją mistyką, wyglądem, urokiem.
Nanga Parbat to ładna góra?
Trudno powiedzieć o niej, że jest ładna jak Matterhorn, Mnich nad Morskim Okiem, Stetind w Norwegii, Uszba na Kaukazie czy Ama Dablam w Nepalu. Te góry powalają na kolana swoim wyglądem, są strzeliste, niedostępne. Ich przeciwieństwem jest choćby Mount Everest. Uważam, że to zwalista kupa kamieni. Kiedyś próbowałem zrobić na kulturoznawstwie doktorat na temat Everestu. Chodziło mi o mit tej góry, po co ludzie na nią wchodzą. Nie badałem alpinistów, lecz ludzi, którzy wybierają się tam komercyjnie, z agencjami. W ich motywacjach analizowałem też występujący w wielu kulturach wątek świętej góry. Czomolungma zawsze była za taką uważana. Jednak w dzisiejszych czasach ta góra nie jest już święta. Nie udało mi się odkryć okruchów mistyki w motywacjach ludzi, którzy chcieli na nią wejść. Pewnie chodzi o to, że jest najwyższa i można się nią pochwalić. Nie wiem jednak tego na pewno, bo przerwałem badania. Nanga Parbat nie jest brzydka, ale też nie powala na kolana, więc między nią a Tomkiem musiała występować jakaś inna relacja. Myślę, że przyczyny uwodzicielskiegodziałania góry nie są takie proste. Często góry uwodzą kogoś urokiem niekoniecznie czytelnym dla innych ludzi. Relacja między alpinistą a górą może być taka jak między kobietą a mężczyzną, oczywiście w dużym uproszczeniu.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.