Jedna z popularnych spiskowych teorii dotyczących naszej najnowszej awantury z Żydami mówi, że jej wywołanie to element walki o mienie ofiar Holokaustu. Jest w niej jedno poważne ale: otóż najbardziej aktywni w tym temacie Żydzi amerykańscy szybko i zdecydowanie się od zaczepek izraelskich polityków odcięli. Listy w tej sprawie wystosowały m.in. Światowy Kongres Żydów z siedzibą w Nowym Jorku i American Jewish Committee, główne organizacje żydowskie za oceanem. Nie znaczy to, że sprawy zwrotu majątku pomordowanych w czasie wojny polskich Żydów nie ma. Amerykańska dyplomacja dba o podtrzymanie tego tematu. Widocznie jednak sami Żydzi uznali, że opowieści o wyssanym z mlekiem matek polskim antysemityzmie się ich sprawie nie przysłużą. O co zatem chodzi premierowi Beniaminowi Netanjahu i jego ministrowi spraw zagranicznych? Wielu doszukuje się w ich wypowiedziach drugiego albo i trzeciego dna. A co, jeśli tak naprawdę mamy do czynienia z kombinacją zimnego wyborczego wyrachowania i zwykłej głupoty? Uderzają one, nawet nie specjalnie, tylko rykoszetem, w nasze narodowe dobre samopoczucie. A przy okazji też w urażoną dumę polityków, którzy sporo zainwestowali w zrobienie Netanjahu dobrze, organizacją konferencji bliskowschodniej w Warszawie. Izraelska polityka, podobnie zresztą jak polska, ma tendencje do generowania chaosu i zaostrzania i tak ostrych sporów. Sprzyja temu brutalna – nawet jak na nasze, polskie przyzwyczajenia – kampania wyborcza, której główni uczestnicy walczą obecnie już nie tylko o władzę, ale wręcz o przetrwanie.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.