Składają się z 30 tys. oskrzelików i od 250 do 300 mln pęcherzyków płucnych. Dzięki swojej budowie mają naprawdę wielką powierzchnię – 100 mkw. Płuca, najważniejszy organ układu oddechowego, okazują się najsłabszym punktem nawet u co czwartego Polaka, który wraz z zanieczyszczonym powietrzem wdycha toksyny, smog i alergeny. – Stan płuc Polaków nie jest dobry – przyznaje dr n. med. Piotr Dąbrowiecki, internista i alergolog z Wojskowego Instytutu Medycznego w Warszawie. – Najczęstsze choroby przewlekłe, czyli astma i przewlekła obturacyjna choroba płuc (POChP), dotyczą nawet 6 mln osób. Astmę rozpoznaje się u 4 mln Polaków, głównie dzieci i młodzieży, a POChP u 10 proc. osób po 40. roku życia. W dodatku tylko 30 proc. chorych na POChP zna diagnozę, a 70 proc. ma kaszel, duszności podczas wysiłku i nie wie, że u podstaw leży choroba, która skraca życie nawet o 10-15 lat. Zdarza się, że chory przechodzi na emeryturę i zaraz umiera – opowiada dr Dąbrowiecki. Dodaje, że astma tak drastycznie nie skraca życia, chyba że nie zostanie rozpoznana lub zdiagnozuje się ją za późno – wówczas może przejść w POChP. – Późne rozpoznanie astmy zwiększa ryzyko współistnienia POChP aż 15 razy – ostrzega dr Dąbrowiecki.
Grypa i gruźlica
Polska od dziesięcioleci zmaga się z chorobami płuc. Po II wojnie dominowała gruźlica, ale dzięki wysiłkom wielu pokoleń pulmonologów i – jak ich nazywano wcześniej – ftyzjatrów już w latach 70. odsetek zachorowań na gruźlicę zaczął spadać. Teraz jednak choroba wraca w postaciach antybiotykoopornych, przywlekana często przez przybyszów ze Wschodu, gdzie szczepienia przeciwko gruźlicy nie są powszechne. Młodzi lekarze rodzinni rozpoznają chorobę, o której wcześniej uczyli się w książkach. Częściej od gruźlicy płuca atakuje jednak zapalenie, nierzadko będące powikłaniem po grypie, która w ostatnich sezonach zbiera w Polsce śmiertelne żniwo. Tylko w tym roku liczba zgonów przekroczyła 48, około miliona osób z podejrzeniem grypy zgłosiło się do lekarzy, a 4,5 tys. pacjentów odesłano do szpitali. Wśród najgroźniejszych powikłań tej choroby, obok zapalenia mięśnia sercowego, które czasem wymaga nawet transplantacji, wysoko plasują się grypowe zapalenie płuc, wtórne zapalenie płuc i rozlane włóknienie płuc.
Zabójcze palenie
Płuca to także siedlisko najbardziej śmiertelnego spośród nowotworów, którego główną przyczyną jest palenie tytoniu. Kilkanaście typów złośliwego raka płuca kosztuje życie 23 tys. osób rocznie. Blisko 90 proc. z nich umiera przed upływem pięciu lat od momentu zachorowania. Wśród największych problemów polskich chorych wymienia się ograniczony dostęp do diagnostyki i leczenia. Tymczasem badania dowiodły, że wykrycie zmiany wielkości 1 cm i wdrożenie terapii przed upływem miesiąca przynosi całkowite wyleczenie u 93 proc. pacjentów. Jak tłumaczy prof. Tomasz Grodzki, konsultant krajowy w dziedzinie chirurgii klatki piersiowej i transplantolog, choć na raka płuca zapada 20 tys. osób rocznie, to – wciąż najskuteczniejsze – leczenie operacyjne można zaoferować zaledwie 18 proc. z nich. – Wszystko przez zbyt późną diagnozę. Miąższ płucny nie jest w ogóle unerwiony bólowo. Człowiek może mieć guza wielkości pięści i go nie poczuć. A tzw. kardynalne symptomy raka, takie jak kaszel, ból w klatce piersiowej i krwioplucie, zwyczajnie zbagatelizować. Do specjalisty trafia zwykle, gdy na operację jest za późno, a chemioczy radioterapia również nie u każdego mogą być stosowane, m.in. z powodu toksyczności. Pozostaje zatem jedynie leczenie paliatywne – mówi prof. Grodzki.
Dodaje, że wiele istnień uratowałby rządowy program wczesnego wykrywania raka płuca. Wie, że to możliwe, bo ponad 10 lat temu zainicjował taki w rodzinnym Szczecinie. U 100 spośród 15 tys. szczecinian przebadanych w latach 2008-2011 wykryto wczesnego raka i zoperowano z dobrymi wynikami. Badania powtórzono w Warszawie, Gdańsku i Poznaniu. Teraz resort zdrowia tworzy kolejny program, ale 20 mln zł, które na to przeznacza, wystarczy na przebadanie 60 tys. osób, podczas gdy w grupie podwyższonego ryzyka (palaczy w wieku 55-75 lat) jest ich 1,5 mln.
Mniej papierosów, więcej smogu
Ktoś powie, że statystyki będą lepsze, choćby dlatego że coraz mniej Polaków pali – od lat 80. liczba palaczy spadła o połowę – z ponad 60 do ponad 30 proc. społeczeństwa. Tyle że dziś rak płuca jest nowotworowym zabójcą numer jeden nie tylko mężczyzn, ale również kobiet – dwa lata temu zdeklasował raka piersi. A produkty tytoniozastępcze i podgrzewacze tytoniu, choć stanowią zdrowszą alternatywę dla niemogących rzucić nałogu, kuszą młodzież. – Ale niebezpieczny dla płuc jest też benzo(a) piren – aktualny lider, jeśli chodzi o zanieczyszczenie powietrza.
To węglowodór aromatyczny, produkt spalania np. drewna iglastego, złej jakości węgla i kiepskich paliw. W Polsce jest go pełno – wszędzie normy przekroczone są od jednego do szesnastu razy – mówi dr Piotr Dąbrowiecki. Kolejnym winowajcą jest PM, czyli pył zawieszony. Jesteśmy pierwsi w Europie, jeśli chodzi o PM2,5 i PM10 (liczba oznacza wielkość drobinki pyłu – np. 1/30 średnicy ludzkiego włosa). – Oddychanie tymi zanieczyszczeniami wpływa na rozwój stanu zapalnego błony śluzowej układu oddechowego. Skutek? POChP i alergie. Dziś alergię ma 40 proc. społeczeństwa. Narażeni są też najmłodsi, jeszcze w łonie matek oddychających takim powietrzem. Rodzą się dzieci o niższej masie urodzeniowej, z predyspozycją do częstych infekcji, alergii i astmy oskrzelowej – wylicza dr Piotr Dąbrowiecki. Jak temu zapobiegać? Recepta jest prosta, choć miejscami kontrowersyjna.
Przede wszystkim – nie palić, nawet produktów tytoniozastępczych. Doktor Dąbrowiecki radzi, aby wcześnie diagnozować i leczyć alergię, sprawdzać stan powietrza i jeśli norma jest istotnie przekroczona, wychodzić z domu w masce z filtrem HEPA i węglowym. Kupić do domu oczyszczacz powietrza, bo kiedy na zewnątrz norma przekroczona jest o 100 proc., w mieszkaniu poziom zanieczyszczeń wynosi 70 proc. Dom warto ogrzewać ekologicznie i zainwestować w dobry piec. Najlepiej jednak byłoby przenieść się na północny wschód Polski lub na Wybrzeże, gdzie jest duży przewiew i toksyny długo nie wiszą w powietrzu. Południe Polski najmocniej odczuwa to, że w Polsce możemy palić byle czym, w byle jakich piecach. Bo przemysł generuje tylko 15 proc. zanieczyszczenia powietrza, reszta to niska emisja, a w miastach dodatkowo zanieczyszczenia komunikacyjne. Niestety sami niewiele możemy zrobić w tej sprawie. Na jakość powietrza wpłynęłyby programy rządowe i samorządowe – dotacje do dobrego pieca czy paliwa, programy termomodernizacji – to już się dzieje, ale nadal za wolno – podsumowuje dr Dąbrowiecki.
Małgorzata KwiatkowskaArchiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.