Ryszard Kalisz oburzył się na telewizję publicznę (tę, co to ma jednego klienta), że nie transmituje obrad jego komisji. Zamiast tego TVP Info pokazuje tylko skróty, tuż przed północą. Zdaniem Kalisza, to sprzeczne z ustawą i misją. Wręcz przeciwnie. Ustawa zakazuje bowiem pokazywania przed 23.00 zjawisk, które mogłyby wystraszyć dzieci. A Kalisz bez wątpienia mógłby.
Z kolei prezes telewizji publicznej (tej, co to daje tylko jednemu) oburzył się na Platformę Obywatelską. Ta bowiem chce z Jedynki zrobić kanał komercyjny i oddzielić od reszty. Dla Pontona to jakby prezydent USA zlikwidował Ford Knox. Hm, porównywanie tego dziadostwa z Woronicza do największego na świecie zbioru złota jest dość zaskakujące. Acz trzeba przyznać, że Andrzej Urbański to wyjątkowo dorodna sztaba.
Najsłynniejszy polski Mulat nie chciał słuchać zeznań Anety Krawczyk i poszedł sobie z sądu. Natomiast Stanisław Łyżwiński został i słuchał. Cóż, z tego, co mówi o nim jego żona, to on już sobie tylko może posłuchać.
Podobno w rywalizacji Wojtka Olejniczaka z Grześkiem Napieralskim górą jest na razie ten pierwszy. Szczerze mówiąc, nie wiemy po cholerę o tym piszemy. Ciekawsza jest już chyba sytuacja w trzeciej lidze badmintona.
Olejniczak chce wprowadzić zmiany w – przepraszamy za wyrażenie – partyjnym statucie. Sekretarza generalnego (czyli następcę Napieralskiego) wybierałby nie zjazd SLD, tylko rada krajowa partii. Sekretarz straciłby też swą rangę polityczną i byłby człowiekiem od zapieprzania. Uważamy, że to propozycje haniebne i skandaliczne, a sekretarze generalni i pierwsi sekretarze – od Stalina po Gierka – muszą się w grobach przewracać. Gówniarz jeden!
„Polityka" odkryła, że kumple Lecha Kaczyńskiego z Gdańska zamieszani byli w jakieś machlojki finansowe i handlowanie długami szpitali. O tyle to dziwne, że „Polityka" do tej pory raczej negowała istnienie czegoś takiego, jak afery i przewały. Ale jeszcze dziwniejsze jest, że prezydent w ogóle miał jakichś przyjaciół. To on nie zawsze był nabzdyczony jak Fotyga?
Politycy PiS chórem ogłosili, że nigdy nie mieli nic wspólnego z trawką. Szczerze? Domyślilibyśmy się tego i bez tej deklaracji.
A Jacka Kurskiego podsłuchują albo podsłuchiwali. Nie wiemy dokładanie, bo transmisję z jego konferencji prasowej słyszeliśmy u fryzjera, który od czasu do czasu bzyczał maszynką albo szeleścił nożyczkami. Z wdzięczności daliśmy mu spory napiwek.
Antoniego Macierewicza i jego ludzi molestowanych przez ABW, a może i WSI, w obronę wziął prezydent Lech Kaczyński. – Widać teraz, kto posługuje się policyjnymi metodami – stwierdził nie bez racji. Ale jeszcze więcej racji miałby, gdyby takie konstatacje przechodziły mu czasami przez usta i przed ostatnimi wyborami.
Jak zwykle kończymy kącikiem zakochanych. Oskarżany o wszelkie możliwe zbrodnie Zbigniew Ziobro skorzystał z okazji, jaką podsunęła mu ABW i zagrzmiał: „Za moich czasów nikt nie kazał się rozbierać dziennikarzom!". Patrycja, prawda to?
Z kolei prezes telewizji publicznej (tej, co to daje tylko jednemu) oburzył się na Platformę Obywatelską. Ta bowiem chce z Jedynki zrobić kanał komercyjny i oddzielić od reszty. Dla Pontona to jakby prezydent USA zlikwidował Ford Knox. Hm, porównywanie tego dziadostwa z Woronicza do największego na świecie zbioru złota jest dość zaskakujące. Acz trzeba przyznać, że Andrzej Urbański to wyjątkowo dorodna sztaba.
Najsłynniejszy polski Mulat nie chciał słuchać zeznań Anety Krawczyk i poszedł sobie z sądu. Natomiast Stanisław Łyżwiński został i słuchał. Cóż, z tego, co mówi o nim jego żona, to on już sobie tylko może posłuchać.
Podobno w rywalizacji Wojtka Olejniczaka z Grześkiem Napieralskim górą jest na razie ten pierwszy. Szczerze mówiąc, nie wiemy po cholerę o tym piszemy. Ciekawsza jest już chyba sytuacja w trzeciej lidze badmintona.
Olejniczak chce wprowadzić zmiany w – przepraszamy za wyrażenie – partyjnym statucie. Sekretarza generalnego (czyli następcę Napieralskiego) wybierałby nie zjazd SLD, tylko rada krajowa partii. Sekretarz straciłby też swą rangę polityczną i byłby człowiekiem od zapieprzania. Uważamy, że to propozycje haniebne i skandaliczne, a sekretarze generalni i pierwsi sekretarze – od Stalina po Gierka – muszą się w grobach przewracać. Gówniarz jeden!
„Polityka" odkryła, że kumple Lecha Kaczyńskiego z Gdańska zamieszani byli w jakieś machlojki finansowe i handlowanie długami szpitali. O tyle to dziwne, że „Polityka" do tej pory raczej negowała istnienie czegoś takiego, jak afery i przewały. Ale jeszcze dziwniejsze jest, że prezydent w ogóle miał jakichś przyjaciół. To on nie zawsze był nabzdyczony jak Fotyga?
Politycy PiS chórem ogłosili, że nigdy nie mieli nic wspólnego z trawką. Szczerze? Domyślilibyśmy się tego i bez tej deklaracji.
A Jacka Kurskiego podsłuchują albo podsłuchiwali. Nie wiemy dokładanie, bo transmisję z jego konferencji prasowej słyszeliśmy u fryzjera, który od czasu do czasu bzyczał maszynką albo szeleścił nożyczkami. Z wdzięczności daliśmy mu spory napiwek.
Antoniego Macierewicza i jego ludzi molestowanych przez ABW, a może i WSI, w obronę wziął prezydent Lech Kaczyński. – Widać teraz, kto posługuje się policyjnymi metodami – stwierdził nie bez racji. Ale jeszcze więcej racji miałby, gdyby takie konstatacje przechodziły mu czasami przez usta i przed ostatnimi wyborami.
Jak zwykle kończymy kącikiem zakochanych. Oskarżany o wszelkie możliwe zbrodnie Zbigniew Ziobro skorzystał z okazji, jaką podsunęła mu ABW i zagrzmiał: „Za moich czasów nikt nie kazał się rozbierać dziennikarzom!". Patrycja, prawda to?
Więcej możesz przeczytać w 21/2008 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.