To tylko rock and roll
Od „Jumpin’ Jack Flash" w „Ulicach nędzy" z 1973 r. po „Gimme Shelter" w oscarowej „Infiltracji” sprzed dwóch lat flirt Martina Scorsese z muzyką The Rolling Stones nie traci nic ze swej pierwotnej intensywności. Koncertowy film „Rolling Stones w blasku świateł” został nakręcony podczas dwóch wrześniowych wieczorów 2006 r. w nowojorskim Beacon Theatre. Mimo osiemnastu kamer i żmudnego, trwającego dziewięć miesięcy montażu Scorsese zaskakuje intymnością i dyskretną maestrią, z jaką podkreśla dramaturgię i atmosferę kameralnego przecież – jak na standardy Stonesów – koncertu dla ledwie 2800 widzów. Rytm spektaklu wzbogacają krótkie przebitki, przypominające członków zespołu z lat buntowniczej młodości. W jednej z nich, z 1972 r., Mick Jagger zapytany, czy wyobraża sobie siebie na scenie po sześćdziesiątce, odpowiada bez namysłu: „Tak, z łatwością”. Słowo stało się ciałem – wprawdzie nieco już wysuszonym, ale wciąż pełnym urągającej wiekowi witalności. Jeśli ktoś szuka logicznego wytłumaczenia fenomenu długowieczności The Rolling Stones, a dotychczas nie był na żadnym ich koncercie, znajdzie je w filmie Scorsese.
Jerzy A. Rzewuski
Od „Jumpin’ Jack Flash" w „Ulicach nędzy" z 1973 r. po „Gimme Shelter" w oscarowej „Infiltracji” sprzed dwóch lat flirt Martina Scorsese z muzyką The Rolling Stones nie traci nic ze swej pierwotnej intensywności. Koncertowy film „Rolling Stones w blasku świateł” został nakręcony podczas dwóch wrześniowych wieczorów 2006 r. w nowojorskim Beacon Theatre. Mimo osiemnastu kamer i żmudnego, trwającego dziewięć miesięcy montażu Scorsese zaskakuje intymnością i dyskretną maestrią, z jaką podkreśla dramaturgię i atmosferę kameralnego przecież – jak na standardy Stonesów – koncertu dla ledwie 2800 widzów. Rytm spektaklu wzbogacają krótkie przebitki, przypominające członków zespołu z lat buntowniczej młodości. W jednej z nich, z 1972 r., Mick Jagger zapytany, czy wyobraża sobie siebie na scenie po sześćdziesiątce, odpowiada bez namysłu: „Tak, z łatwością”. Słowo stało się ciałem – wprawdzie nieco już wysuszonym, ale wciąż pełnym urągającej wiekowi witalności. Jeśli ktoś szuka logicznego wytłumaczenia fenomenu długowieczności The Rolling Stones, a dotychczas nie był na żadnym ich koncercie, znajdzie je w filmie Scorsese.
Jerzy A. Rzewuski
Więcej możesz przeczytać w 21/2008 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.