„Kto nie docenia Merkel, ten już przegrał – albo nie myśli, jak wykorzystać posiadaną broń, albo zauważa po fakcie, że ją stracił” – mówi Horst Seehofer, szef bawarskiej Unii Chrześcijańsko-Społecznej (CSU). Dlatego w wyborach nie chodzi o to, kto wygra, ale kto przegra. Pytanie o to, komu nie będzie dane współrządzić z panią kanclerz: socjaldemokratom (SPD) czy liberałom (FPD), tydzień przed wyborami pozostaje otwarte.
Miał być duel, czyli pojedynek, a wyszedł duet – tak najkrócej można streścić niedawny telepojedynek kanclerz Angeli Merkel (przewodniczącej Unii Chrześcijańsko-Demokratycznej – CDU) z jej zastępcą Frankiem-Walterem Steinmeierem (SPD), który marzy o zajęciu biurka szefowej. Zamiast skrzyżować rękawice, prawili sobie dusery za cztery lata wspólnych rządów. Miała być debata, a wyszła Kartoffelsalat. Inaczej być nie mogło. Wicekanclerz i szef dyplomacji Steinmeier ma świadomość, że Merkel jest dziś dla niego nie do pokonania. Także Merkel zdaje sobie sprawę ze swego położenia: jeśli pożądani przez nią partnerzy z liberalnej FDP pod wodzą Guida Westerwellego nie zdobędą odpowiedniej liczby głosów, chadecy będą musieli podtrzymać przy życiu koalicję z socjaldemokratami.
Więcej możesz przeczytać w 39/2009 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.