Przegląd prasy zagranicznej

Gorący wieczór. W niedzielę 13 września Niemcy przeżyli najgorętszy od wielu lat polityczny wieczór. W transmitowanej przez cztery stacje telewizyjne debacie urzędująca kanclerz RFN Angela Merkel starła się w przedwyborczym pojedynku z ministrem spraw zagranicznych Frankiem-Walterem Steinmeierem, kandydatem SPD do fotela kanclerskiego. O dziwo, krytykowany dotychczas za brak wyrazistości i charyzmy kandydat lewicy wypadł podczas dyskusji znacznie lepiej niż szefowa rządu. Steinmeierowi udało się nawet kilkakrotnie wyprowadzić z równowagi panią kanclerz. Sukces Steinmeiera wydaje się jednak pyrrusowym zwycięstwem. Trudno się bowiem spodziewać, że udana debata przełoży się na wygraną w wyborach. SPD może co najwyżej zyskać trochę więcej głosów, co mogłoby udaremnić koalicję chadeków kanclerz Merkel z liberałami z FDP.

Za mało na sukces. Dobry występ Franka-Waltera Steinmeiera przed kamerami to wciąż za mało, by liczyć na sukces w wyborach. Na pewno dzięki debacie Steinmeier doskonale się wypromował, pokazując Niemcom swoje drugie oblicze. Dobre wrażenie pomoże jedynie zmniejszyć dystans miedzy lewica a chadekami.

Debata bez znaczenia. Wbrew medialnemu szumowi debata pomiędzy Angelą Merkel a Frankiem-Walterem Steinmeierem nie wpłynie znacząco na układ sił po wyborach. Ani chadecy, ani lewica nie zdobęda absolutnej większości parlamentarnej. Dobra końcówka kampanii wyborczej w wykonaniu lewicy zwiększa jedynie szanse na utrzymanie status quo po wyborach i kontynuację wielkiej koalicji pod wodzą Angeli Merkel.

Koniec romansu z USA. Wschód Europy stał się mniej proatlantycki i mniej proamerykański niż „stara Europa". Jedynie co czwarty mieszkaniec Europy Wschodniej wierzy, że w ostatnim roku doszło do poprawy w stosunkach europejsko-amerykańskich (w Europie Zachodniej uważa tak 43 proc. badanych). Nie ma to nic wspólnego z osobą Baracka Obamy, bo przez kontynent przetacza się fala „obamomanii”. W praktyce oznacza to, ze wschodni Europejczycy, którzy byli kiedyś mniej antybushowscy, dziś są mniej proobamowscy od swych zachodnich partnerów.

Darwin rasista. Brytyjski film o Karolu Darwinie nie znalazł dystrybutora w USA. Okazało się, że jego teoria ewolucji to temat zbyt kontrowersyjny dla amerykańskiej publiczności. W USA jedynie 39 proc. obywateli uznaje teorie Darwina. Popularny serwis filmowy Movieguide.org nazywa Darwina „ojcem eugeniki, rasista, bigotem i naturalista, którego spuściznę stanowiły masowe morderstwa".

Czuły punkt Sarko. Prezydent Francji Nicolas Sarkozy jest wyjątkowo czuły na punkcie swojego wzrostu. Ostatnio sensację wywołał telewizyjny klip, w którym niziutka kobieta z Normandii mówi, że została wybrana, by tworzyć „tło" dla prezydenta odwiedzającego „niespodziewanie” jej fabrykę. Zainteresowanie filmem jest tak ogromne, że Pałac Elizejski wystosował sprostowanie, w którym napisano, że sugestie o prowadzeniu selekcji do otoczenia prezydenta według wzrostu są „za daleko posunięte” i „groteskowe”.