Rozpylany w powietrzu aromat pieczonego ciasta, zapach igliwia oraz nastrojowa muzyka – to triki handlowców, którzy już od listopada starają się przekonać nas, że czas ruszyć na świąteczne zakupy. Siła marketingowej manipulacji jest tak wielka, że nawet połowę świątecznego budżetu wydajemy na produkty, których w rzeczywistości nie potrzebujemy.
Od kilku tygodni klientów przekraczających próg galerii handlowej Wisła w Płocku wita apetyczny aromat pieczonego jabłecznika z cynamonem. Ale ten zapach nie pochodzi ani z piekarni, ani z żadnej kawiarni. Pompują go specjalne urządzenia podpięte do sieci klimatyzacji. Po co? – Dzięki zapachom możemy wpływać na zachowania klientów. Aromat ciasta wspomagany świąteczną muzyką przypomina im zapach babcinych wypieków i czas, kiedy cała rodzina uwijała się w kuchni, przygotowując świąteczne specjały. W ten sposób dajemy ludziom sygnał: idą święta, czas na zakupy – mówi Wojciech Grendziński, dyrektor w warszawskiej firmie Internet Media Services (IMS), która od 10 lat zajmuje się doborem zapachów i muzyki w sklepach.
Więcej możesz przeczytać w 51/2010 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.