Ewentualny upadek euro nie opłaci się nikomu. Ale w czasach, gdy zaczyna o nim mówić nawet kanclerz Angela Merkel, coraz trudniej go wykluczyć.
W Europie trwa wojna. Na pieniądze. Europejski Bank Centralny wydaje miliardy euro na zakup obligacji Grecji, Portugalii oraz Irlandii, a rynkowi spekulanci – fundusze inwestycyjne i banki – obracając podobnymi sumami, grają na spadek ich wartości. Liczą, że wcześniej czy później najbardziej zagrożone kraje strefy euro zostaną pozostawione własnemu losowi. Do tego jednak – mówi jeden z najbardziej znanych polskich ekonomistów, były wiceminister finansów prof. Stanisław Gomułka – dopuścić nie można, bo oznaczałoby to zgodę na destabilizację strefy euro.
Na samym końcu stawką w tej wojnie jest nie tylko kwestia ewentualnego bankructwa państw tzw. strefy PIGS (Portugalia, Irlandia, Grecja, Hiszpania – ang. Spain), lecz także przyszłość euro, a może całej Unii.
Więcej możesz przeczytać w 51/2010 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.