Wigilijny deser jest szczególnie wyczekiwany przez dzieci, bo właśnie przed deserem pędzą pod choinkę po prezenty. Każdy podarunek musi być zapakowany ręcznie i z miłością. Stawianie pod choinką prezentów w torbach, w których je kupiliśmy, odziera je z indywidualności. Największą przyjemnością w podarunkach świątecznych jest przecież moment ich rozpakowania.
W tym czasie na stole pojawia się kompot z suszonych owoców. U mnie wcześniej stoi na tarasie, bo garnek, w którym go gotuję, jest tak wielki, że nigdzie indziej nie chce się zmieścić. Poza tym musi być bardzo zimny. Dobry kompot to przede wszystkim dużo suszonych, polskich węgierek. Nie wolno dodawać do niego śliwek kalifornijskich, bo nie mają w sobie tyle smaku i aromatu, ile niepozorna węgierka. Do tego suszone gruszki, suszone i świeże jabłka, a na koniec mnóstwo świeżej skórki pomarańczowej, która obdaruje kompot cudownym aromatem. Taki napój nie tylko ma niepowtarzalny smak, ale jest także doskonałym antidotum na ciężką kapustę i inne dania wieczoru.
Więcej możesz przeczytać w 51/2010 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.