Rozum, nie honor
Kisielewski był przede wszystkim myślicielem unikającym wszelkich form banału i rozumowania stadnego. Stąd wiele poglądów, które żywił niezmiennie przez całe życie, do dzisiaj nas zaskakuje, a niektórych oburza. Przykładem takiego poglądu jest jego stanowisko wobec powstania warszawskiego.
Kiedyś opowiadał, że owa piąta po południu 1 sierpnia 1944 r., kiedy zawyły syreny oznajmiające początek powstania, była dla niego jednym z najtragiczniejszych momentów w historii Polski. Po wojnie wielokrotnie wracał do sprawy powstania i zawsze miał do niego stosunek radykalnie krytyczny. Doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że sytuacja międzynarodowa skazała już Polskę na objęcia Związku Radzieckiego i że nikt nie przyjdzie na pomoc powstaniu. W tej sytuacji ofiara uczyniona z kilkudziesięciu tysięcy młodych ludzi – najlepszej polskiej młodzieży – była jego zdaniem bezsensowna. Rozumiał, że ofiara ta była formą kontynuacji polskiej postawy romantycznej, ale takie zachowanie potępiał, a przywódców powstania uważał za ludzi nieodpowiedzialnych.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.