Janusz Gajos umierał na oczach widzów. Zadziwieni byli nie tylko widzowie przed telewizorami. – Właściciel mieszkania,w którym kręciliśmy, z ciekawością oglądał, jak się robi film – wspomina Gajos. – W pewnym momencie podszedł do mnie i spytał: „Gdzie pan to ma?". Ja mówię: „Co?". „No przecież musi pan mieć jakiś alkohol! Jak pan się tak przewraca, to musiał pan potraktować swój organizm”. Ja na to: „Pan widzi, ile tu jest prób, ile dubli? To proszę sobie wyobrazić, że ja przy każdej próbie i dublu wypijałbym pięćdziesiątkę! Karetka musiałaby mnie wywieźć!”. Ludzie nie zdają sobie sprawy, jak powstaje wykreowana postać. I bardzo dobrze.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.