Sam zadebiutował po trzydziestce, a jedne ze swoich najbardziej awangardowych filmów („Gerry", „Słoń”, „Last Days”) zrealizował, mając przeszło 50 lat. Wciąż jednak głównym tematem jego filmów pozostaje młodość; czego dowodem wchodzący właśnie do polskich kin „Restless” (premiera 25 listopada). To opowieść o parze dzieciaków, łączy je namiętność do pogrzebów. On (Henry Hopper, syn słynnego Dennisa Hoppera) przeżył wypadek, w którym stracił oboje rodziców, i od tamtej pory snuje się po cmentarzu, właściwie martwy za życia. Ona umiera naprawdę, za to każdy dzień zamienia w magiczne wydarzenie. Wbrew pozorom to wcale nie jest dramat – przeciwnie: brakuje w „Restless” głębszych emocji, a śmierć jest tu zdarzeniem z gatunku malowniczych, a nie okrutnych czy absurdalnych.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.