– Lubię francuski surrealizm – mówi, kiedy siadamy w pobliskiej kawiarni. Zamawia herbatę i rozpiera się na stanowczo za małym dla niego fotelu. – No, przy okazji zostawiam im swoją książkę – uśmiecha się. Potem nieśmiało pyta, jak mi się ją czytało. – Dla mnie to powrót do świata młodości. Nie jestem zgorzkniałym malkontentem, lecz tamte czasy to była inna epoka, dziś czuję się troszkę wyobcowany – mówi.
W teraźniejszości odnajduje się jednak zupełnie dobrze, nagrywa płyty z Armią i kilkoma innymi projektami, koncertuje, maluje. Ostatnio wyreżyserował film „Podróż na wschód", przymierza się do napisania powieści. – Pewnie – przyznaje – doba mogłaby być dłuższa. Czy może być coś bardziej fascynującego niż sztuka? To morze możliwości, można ten świat zgłębiać bez końca.
Budzyński nie nudził się nigdy. Swoją historię opisuje w „Soul Side Story" z dystansem, ale bywały czasy, gdy wszystko, czym się zajmował, traktował bardzo poważnie.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.