Nie mają czasu na zakupy albo nie wiedzą, w jakich ubraniach będą dobrze wyglądać. Wolą zapłacić stylistce, która za nich zdecyduje, co kupić. Fanaberia? Nie, raczej znak, że Polacy są coraz zamożniejsi i stać ich na wynajęcie personal shoppera.
Dominika, 29-letnia graficzka komputerowa, w dużym warszawskim centrum handlowym wygląda na zagubioną. Kręci się między regałami popularnej sieciówki, bierze z wieszaka krótką sukienkę w panterkę. Pokazuje ją Annie Marciniak, swojej personal shopperce. – Nie, nie, odłóż. Ten dekolt nie jest dla ciebie – mówi ekspertka. Dominika odkłada sukienkę i przechadza się dalej. Właściwie to czeka, aż Anna wybierze jej rzeczy do przymierzenia. A ta biega między półkami, po dziesięciu minutach ma już gotowe zestawy. Dominika może przymierzać, Anna krytycznym okiem ocenia każdą rzecz.
Dominika (mierzy czarną, marszczoną na brzuchu i biodrach sukienkę): – Ale chyba muszę coś na to narzucić?
Anna: – Nie, wyglądasz świetnie, możesz nosić to bez niczego.
– Ale te moje boczki...
– No właśnie ich nie widać!
Więcej możesz przeczytać w 47/2011 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.