Zimy bywają chłodne. Gdy w 2009 r. w środku zimy Putin na trzy tygodnie wstrzymał dostawy gazu na Ukrainę, nikt na chłodno nie przeanalizował konsekwencji tego szantażu. Co prawda Jerzy Buzek oraz francuski polityk Jacques Delors proponowali wtedy budowę Europejskiej Wspólnoty Energetycznej, ale ich słowa pozostały bez odzewu – trafiły w próżnię. W efekcie Putin został ośmielony do podobnych działań. Sytuacja powtarza się w roku 2014. Tyle że podmiotem szantażu jest już nie tylko Ukraina, ale cała Europa. W ubiegły czwartek Rosja wystosowała list do 18 krajów Europy, grożąc wstrzymaniem dostaw gazu na Ukrainę, jeśli ta nie będzie w stanie zaakceptować podniesionych przez Putina cen. – Zniżkę na gaz Ukraina miała w zamian za obecność wojsk Rosji na Krymie – argumentował prezydent Rosji. – A po zdobyciu Krymu nasze wojska są przecież u siebie. Cofamy więc zniżkę.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.