Chamówa
Artyści czy pokazywacze? Celebryci czy gwiazdy? Odróżnianie jednych od drugich nie pozwala zwariować do cna. Co prawda niemal każda wypomadowana celebrytka nazywa siebie „artystką”, „osobowością”, „gwiazdą”, ale nie znaczy to, że nią jest. Celebrytę można wyśmiać, szydzić z niego. On sam się o to prosi, żyje nie z tego, co zrobił, tylko z tego, ile razy jego twarz opatrzona nazwiskiem pojawiła się w kronikach towarzyskich. Ma talent wyłącznie do robienia szumu wokół siebie, opowiadania bredni w mediach.
Inaczej rzecz ma się z tymi, którzy żyją z talentu. Nie ma ich w kronikach towarzyskich, na portalach plotkarskich, ale to oni są narodowym powodem do dumy. Tak, jak Magdalena Cielecka, która właśnie, w towarzystwie kilkunastu innych kolegów po fachu, m.in. Marcina Dorocińskiego i Piotra Adamczyka, odebrała wyróżnienie Zasłużony Kulturze Gloria Artis. Ktoś jest ciekaw, co przedostało się z tego wydarzenia do mediów? Otóż to, że zdaniem Dziennika.pl „Cielecka już nie zachwyca”. Bo pojawiła się bez makijażu i w zwykłym, prostym stroju. Pewnie wzorem lansowanych celebrytek na popołudniowej uroczystości powinna była zaprezentować bankietowy makijaż i stylizację z biustem na wierzchu. Przyzwyczajone do celebryckiego lansu media chcą, aby każdy poddawał się forsowanym przez nie wzorcom. Głupim wzorcom. Nie mają szacunku dla kogoś, kto nie musi robić z siebie idioty, by zaistnieć. Kogoś, kto dostaje za zasługi dla Polski medal od ministra kultury. Podobnie było, kiedy Katarzyna Nosowska kilka tygodni temu była w DDTVN, by opowiedzieć o trasie koncertowej; w mediach pojawiła się informacja, że przytyła. O muzyce ani słowa. Drogie media – są pokazywacze i artyści. Ci pierwsi to banda darmozjadów. Ale to nie zwalnia nikogo z szacunku dla prawdziwych artystów. I pięknych kobiet, bez względu na porę dnia.
Psychojebka
TO JUŻ OFICJALNE – Amerykańskie Stowarzyszenie Psychiatrii stwierdziło, że robienie sobie zdjęć z ręki (czyli popularnych „samojebek” czy „słitfoci”) jest zaburzeniem osobowości. Nie ma jeszcze na nie konkretnej terapii, ale blady strach padł na niektórych. Tych, którzy z lubością pokazują swoje zdjęcia zrobione w szpitalu, w windzie, z butem, z bratem, z dzieckiem, z jajecznicą, w łóżku i poza nim. Myślę jednak, że strach przed utratą fanów śledzących każde kichnięcie na Instagramie jest większy niż ten przed chorobą psychiczną. Te typy tak mają. Umieją tylko cykać fotki.
Brawo!
MATEUSZ KOŚCIUKIEWICZ nie zamieszcza ekshibicjonistycznych i chorych fotek na Fejsie, nie lansuje się na salonach i pewnie dlatego robi autentyczną karierę. Zagra mianowicie rolę św. Franciszka w serialu reżyserowanym przez Lilianę Cavani – ważne nazwisko włoskiego kina. Będą go kręcić od maja do połowy lipca. I to jest, proszę państwa, prawdziwy sukces. I pewnie dlatego tak mało o nim słychać…
WSTRZĄS NA INSTA
Patricia Kazadi miała wypadek w górach. Jeździła bez kasku. Sprawa przykra, ale jeszcze bardziej przykre jest to, że dbająca o „ymydż” celebrytka od razu nakręciła filmik z całego wydarzenia i powiesiła go na Instagramie. Obejrzymy na nim m.in. Kazadi na noszach. I widoczki gór. Podobno Patricia ma wstrząs mózgu. Niestety, to widać, słychać i czuć. Wypada życzyć zdrowia i pójścia na odwyk. Od Instagramu.
CIERPIEĆ JAK KASIA
W ŚLADY KAZADI poszła Kasia Cichopek, która zemdlała, po czym zamieściła smutne i blade (z twarzy) zdjęcie ze szpitala na Facebooku. Widać na nim, że jest podłączona do kroplówki. No i cierpi, ale nie na tyle, by nie cyknąć sobie fotki. Grunt to informacja dla fanów. Cóż, powinniśmy się cieszyć, że Kasia po obfitym posiłku nie pokazuje swoich zdjęć z toalety. Nie myślałam, że dożyję chwili, gdy zamieszczone w internecie wyniki badań Michała Wiśniewskiego wydadzą mi się... skromne.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.