Koniec niedzieli na lotnisku. Jeszcze małe zakupy. Za ladą śniady czterdziestolatek. Nagła nerwowa rozmowa z jednym z ostatnich klientów. – (ostrym tonem) A pan skąd? Jeszcze wodę poproszę… – Z Polski. – Gdzie tam? Przecież widzę, że nie. I sły-sz-ę! Z Syrii? – Nie. Jestem stąd, jestem Kaszubem (sprzedawca stara się poprawnie wymawiać polskie sz). Jeszcze coś podać? (robi się maksymalnie grzeczny).
Koleś w dresowej bluzie dociska: – Kaszubem? (śmiech) No dobra. (zmienia ton na przyjazny) Ja to nie mam nic do imigrantów. Ale o „Kasiubach” to ty sobie jeszcze poczytaj, bo oni nie tak mówią jak ty (śmiech jeszcze raz). Eleganckie panie, prawdziwe warsiawianki w „116”, gdy wsiada czarnoskóry, omawiają na głos „problemy z czarnymi”.
Szatnia na basenie szumi od wiadomych komentarzy, gdy wchodzi ktoś o ciemnej karnacji, a dwóch podpitych koleżków obok placu Konstytucji chce mi do…, „za tych z telewizji”, co to „chcą nam Arabów sprowadzić”. I pod tym względem staliśmy się częścią Zachodu. Można powiedzieć: taka jest też dzisiejsza Francja, Niemcy, tam też słychać od czasu do czasu ten sam pomruk. Można powiedzieć, że telewizja pokazuje zamachy w Paryżu i konflikty w arabskich dzielnicach wielkich zachodnich miast i trzeba zrozumieć, że ludziska się boją. Postsowieccy Niemcy, których ćwierć wieku temu przygarnęła Bundesrepublika, protestują przeciw uchodźcom z Bliskiego Wschodu w takt kremlowskiej propagandy także dlatego, że skrywano przed społeczeństwem niemieckim fakty o sylwestrowych wydarzeniach w Kolonii. Polacy boją się intuicyjnie. Wszystko, co słyszeli o uchodźcach, to jak nie z mediów, to od rodziny w Anglii czy kuzyna z Hajnówki, co glazurę w Brukseli układa. Wynajął mieszkanie, bo było tanio, a tam wieczorem na ulicy jak na targu w Egipcie. Można się pocieszać, że nie jest tak źle, i jak wynika z badań Związku Przedsiębiorców i Pracodawców 52 proc. Polaków było w styczniu za zalegalizowaniem już przybyłych Ukraińców. Na pytanie, jakiej narodowości powinniśmy przyjmować imigrantów, 33 proc. odpowiadających rzekło: „Ukraińców”. Pomysł taki poparło 60 proc. wyborców PiS, 70 proc. PO i 72 proc. Nowoczesnej. W polityce oprócz intencji liczy się polityczny real: dzisiaj żaden rząd nie zdecydowałby się na otwieranie granicy dla fali przybyszów z Południa. Teraz już nie chodzi o to, czy ktoś zdecyduje się na przyjmowanie uchodźców z Erytrei (nawiasem mówiąc, pytanie, ilu mamy specjalistów mówiących w tamtejszym języku tigrinia). Biskupi nie przekonali Polaków w wigilijną noc, że Trzej Królowie byli czarnoskórzy, a Chrystus uchodźcą, to i propaganda prouchodźcza nie zmieni społeczeństwa w parę tygodni. Chodzi o to, byśmy przy okazji wszystkich tych nieszczęść z uchodźcami nie zgłupieli jako społeczeństwo ze strachu i nie zatkali uszu na pomruk rasizmu. ■
* Historyk, publicysta, pracuje w ISP PAN
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.