Zależność od ścieżki” to termin modny w naukach społecznych, gdy idzie o wyjaśnienie trwałości zjawisk. Oznacza on w tym przypadku, że rozwiązania i wzory ustrojowe przyjęte na etapie formowania się państwa trwają przez pokolenia. Zdaniem wielu publicystów XVIII- -wiecz na anarchia znajduje kontynuację w bolączkach życia politycznego współczesnej Polski. Tak więc w „Przestrogach dla Polski” (1790 r.) Stanisław Staszic surowo potępiał zmonopolizowanie władzy przez oligarchię magnacką, która zawłaszczyła państwo z władzą ustawodawczą, urzędami i wymiarem sprawiedliwości. Pisał: „Nie to uważano w prawie, co by najwięcej dobru publicznemu sprzyjało, ale co by uszkodziło przeciwnika albo dogodziło partykularnym użytkom. Nie ten brał urzędy, który miał zasługi i wiadomość potrzebną, ale kto najlepiej życiem i sumieniem szargał”. Zarzucał oligarchom, że „wojska obce do kraju wprowadzili” (choć obecnie nie wojska, ale obcych polityków i pieniądze się wprowadza, by o naszych wewnętrznych sprawach wyrokowali). Zatem, chcąc nie chcąc, nasz los jest zdeterminowany przez „ścieżkę”. Nie jest to moja opinia. Uważam, że w 1989 r. założyliśmy nową ścieżkę i to jej skutków teraz doświadczamy.
W przytoczonym niegdyś przeze mnie passusie z połowy XIX w. Karol Dickens opisał podobny stan państwa brytyjskiego i rolę w nim familii Polipów, która żerowała na rządowych posadach, opanowując całe ministerstwa i tłumiąc wszelką twórczą myśl państwową. Polipy – mówił Dickens – „trzymały się kurczowo statku i nie dbały o to, że może z ich winy pójść na dno, sprawa ta bowiem była im całkowicie obojętna”. Nie odbiega to od wielu opisów stanu naszego państwa i jego kadr.
W Rzeczypospolitej epoki Staszica istniały wpływowe środowiska, które próbowały, niestety zbyt późno, w drodze mądrych reform kraj ratować. W Wielkiej Brytanii niedługo po opublikowaniu „Małej Dorrit” podjęto reformę państwa, która pozwoliła mu się wydobyć z opisanego przez Dickensa stanu i „zmienić ścieżkę”. Czyli zmiana ścieżki jest możliwa.
Nad naszym losem nie ciąży więc żadne przekleństwo. Przyczyny słabości polskiego państwa są znane od lat – tkwią w jego podstawowych instytucjach: funkcjonowaniu władzy ustawodawczej i wymiaru sprawiedliwości, w organizacji administracji. Część diagnozy prezentowanej przez rząd PiS jest trafna. Przywódcy tej partii nie mogą się jednak zdecydować, czy wzorem poprzedników kontynuować żerowanie na państwie, czy podjąć dzieło jego przebudowy. Gdy zaś się do przebudowy biorą, czynią to tak niezgrabnie, a nawet opacznie, że kompromitują sam cel przedsięwzięcia. Nie przyświeca mu bowiem dążenie do otwarcia instytucji publicznych i tworzenia możliwości współrządzenia, lecz przeciwnie – jest to dalsze zawłaszczanie państwa pod pozorem służby interesowi publicznemu. ■
* Profesor Instytutu Studiów Po litycznych PAN, były szef Transparency International Poland
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.