Godność niemiecka jest moralną wielkością leżącą w kulturze i charakterze narodu, niezależnie od jego politycznego losu” – tak ponad 200 lat temu pisał wybitny niemiecki poeta Friedrich Schiller, próbując oddzielić wspaniałe osiągnięcia rodaków od dogorywającej wówczas Rzeszy Niemieckiej. Słowa te okazały się jednak wygodne także później, pozwalając Niemcom oderwać się od ponurej spuścizny III Rzeszy i stworzyć mit o pozbawionych konkretnej tożsamości nazistach, którzy na 12 lat zawładnęli Bogu ducha winnym narodem. W historiografii krótkie i burzliwe dzieje Tysiącletniej Rzeszy zaczynają się od wydarzenia nazywanego eufemistycznie „dojściem Hitlera do władzy”, co ma sugerować, że stało się w wyniku puczu, a nie masowego poparcia, jakiego w wyborach udzielili NSDAP Niemcy. Pierwsze powojenne pokolenia Niemców, próbując uporać się z traumą wojny, kończyły naukę historii własnego kraju na republice weimarskiej i roku 1933, gdy Hitler został kanclerzem Niemiec. By umożliwić przeskoczenie historycznego szamba z lat 1933-1945, stworzono koncepcję „przerwanej kontynuacji”, w której powojenna Niemiecka Republika Federalna była spadkobierczynią weimarskiej demokracji. Nad tym, co w międzyczasie, zapadła cisza.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.