Katarzyna Białek: Często słyszy się, że pewne zabiegi związane z medycyną estetyczną lepiej wykonywać u lekarza. Tak jest chociażby z zabiegami laserowymi czy tymi z użyciem usieciowanego kwasu hialuronowego...
Elżbieta Lipska: Nie zgodzę się z tym. Podstawową zasadą jest współpraca lekarzy i kosmetologów, kosmetyczek. Jestem w zawodzie już 14 lat. Jeśli chodzi o zabiegi z wykorzystaniem laserów, miałam to szczęście, że doświadczenie i wiedzę zdobywałam i nadal zdobywam w Wielkiej Brytanii pod okiem światowej sławy specjalistów. Pracuję na różnych systemach laserowych, mam do czynienia z różnymi typami skóry – po prostu jest to moja domena i potrafię to robić. Od lat kieruję kliniką w Wielkiej Brytanii i tam współpraca z lekarzami jest świetna. Te zasady staram się przenieść na nasz rodzimy grunt.
Udaje się?
Nie wahamy się, aby w razie najmniejszych wątpliwości odesłać osobę z jakimś problemem do lekarza. Tak robię chociażby przy usuwaniu znamion skórnych. To jeden z najbardziej popularnych zabiegów w mojej klinice. Zajmuję się usuwaniem odpowiednio dobraną metodą zmienionej skóry w granicach zdrowych tkanek – na przykład naczyniaków rubinowych, przerosłych gruczolaków, plamek żółtych czy włókniaków miękkich. Jeśli mam choćby cień wątpliwości, że może to być zmiana złośliwa, odsyłam do lekarza na konsultację. Działa to też w drugą stronę. Jeśli lekarz uzna, że zmiana to nic groźnego, odsyła pacjenta do gabinetu, gdzie to, co jest jedynie defektem estetyczno-kosmetycznym, można bezpiecznie usunąć.
Zdarzyło się, że zauważyła pani niebezpieczną dla pacjenta zmianę?
Spotykam się z tym dość często. Niedawno nasza stała klientka chciała usunąć znamię na plecach, ale to był właśnie jeden z tych przypadków, kiedy uznałam, że konieczna jest wizyta u lekarza. Okazało się, że to wczesne stadium nowotworu skórnego. Cała historia zakończyła się dobrze. Zmiany skórne, które mogą się przekształcić w nowotwór, to coś, z czym nie ma żartów. Lepiej być przesadnie ostrożnym niż cokolwiek zbagatelizować.
Zna pani rynek usług anti-aging w Wielkiej Brytanii i w Polsce. Czy preferencje pacjentów różnią się w Londynie i Ostrołęce?
Polki są konkretne, mają dużą wiedzę. Jeśli przychodzą do gabinetu – doskonale wiedzą, czego chcą. Brytyjki chcą efektu, ale unikają zabiegów, po których rekonwalescencja trwa dłużej. Polki mają świadomość, że jeśli zabieg ma być skuteczny i przynieść spektakularny efekt, oznacza to zwykle bardziej inwazyjne działanie, po którym skóra potrzebuje więcej czasu na gojenie. I są na to gotowe.
Klinika w Ostrołęce właśnie obchodzi trzecie urodziny. Jakie są wasze sztandarowe zabiegi?
To usuwanie zdrowych zmian naskórkowych, o czym już wspominałam. Specjalizujemy się w skutecznych metodach odmładzania skóry i mało inwazyjnych technikach jej rewitalizacji, np. z wykorzystaniem usieciowanego kwasu hialuronowego czy nici PDO, cjentów. Ogromnym powodzeniem cieszy się też usuwanie owłosienia. Mówimy tu cały czas o laseroterapii, a nasza klinika jako jedna z pierwszych w Polsce pracuje na laserze najnowszej generacji GentleLase Pro Syneron – Candela Laser. To znakomity i bezpieczny sprzęt.
TLC Clinic – Klinika Laseroterapii
Taugutta 26
07-410 Ostrołęka
tel. 886 520 147
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.