Po prostu mam mnóstwo roboty i nie ma mnie kto zastąpić… – jeśli kiedykolwiek w ten sposób tłumaczyłeś bliskim, dlaczego nie uda ci się pojechać z nimi na wakacje, możesz mieć problem. Nie, nie z nawałem obowiązków, ale z uzależnieniem od pracy. „Sam się tak usprawiedliwiałem” – przyznaje prof. Bryan E. Robinson, amerykański psychoterapeuta, specjalista od pracoholizmu, autor książki „Przykuci do biurka. Poradnik dla przepracowanych, uzależnionych od pracy, ich małżonków, dzieci oraz psychoterapeutów” („Chained to the Desk: A Guidebook for Workaholics, Their Partners and Children and the Clinicians Who Treat Them”).
Jego zdaniem podstawowa różnica między człowiekiem pracowitym a pracoholikiem to właśnie ich stosunek do urlopu. „Ten pierwszy się na niego cieszy, ten drugi odczuwa niepokój”. Gdy w końcu, zwykle pod presją rodziny, uzależniony od pracy decyduje się na wakacje, zazwyczaj zabiera ze sobą komputer i służbową komórkę. „Przemycałem laptopa w wewnętrznej kieszeni walizki, tak żeby żona się nie zorientowała” – zdradza prof. Robinson. Pod byle pretekstem wracał do pokoju hotelowego i odpisywał na e-maile, tworzył konspekty prac naukowych, recenzował książki. Miał poczucie bycia niezastąpionym! Nie mógł przecież zawieść swoich pacjentów, studentów, współpracowników. Ale niestety to nie koniec. Pracoholicy często wpadają na wakacjach w kolejne uzależnienia.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.