Polska może się wybić na energetyczną niezależność
Obecny rząd nie uważa bezpieczeństwa energetycznego za temat do dyskusji. Tu można tylko działać. Spowodowały to wieloletnie zaniedbania i zadziwiające posunięcia poprzednich ekip, ze skandalicznym zerwaniem kontraktu norweskiego na czele. Milowym krokiem na tym ważnym dla bezpieczeństwa i suwerenności Polski obszarze może się stać zwołany z inicjatywy prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego szczyt energetyczny w Krakowie.
Kurki PutinaZaledwie dwa lata Władimir Putin dotrzymywał solenną obietnicę, że zrobi wszystko, by nie powtórzyła się sytuacja, kiedy Gazprom zakręcił kurek Ukrainie. Już na początku 2006 r., podczas jednej z najostrzejszych zim kilku ostatnich dziesięcioleci, dostawy gazu ziemnego do Polski przez Ukrainę zostały przerwane. Ponownie odczuliśmy bolesną zależność od dostaw z Rosji. Nie tylko gazu zresztą. W styczniu 2007 r. stało się to, co zdaniem europejskich partnerów Polski, było niemożliwe: po raz pierwszy od ponad 40 lat został zakręcony kurek na polskim odcinku rurociągu Przyjaźń. Wtedy sytuację uratował Naftoport.
Priorytetem rządu jest budowa rynku gazu ziemnego, na którym pojawią się dostawy z nowych źródeł gazu na północ od gazociągu Jamał, źródeł leżących poza terytorium byłego ZSRR. Prościej można to określić jako niedopuszczenie do skazania Polski na rosyjski monopol w dostawach tego surowca. Czasu mamy mało, bo coraz mocniej brzmią rosyjskie zapowiedzi stworzenia kartelu dostawców gazu ziemnego na wzór OPEC na rynku ropy.
Rurociągiem ze Skandynawii do Niechorza na zachodnim wybrzeżu Polski od 2005 r. miały płynąć corocznie miliardy metrów sześciennych gazu ziemnego, nabywanego po cenie nie odbiegającej od ceny gazu rosyjskiego. Polscy odbiorcy kupowaliby surowiec dostarczany w niemal równych częściach z trzech źródeł: z Federacji Rosyjskiej, ze Skandynawii i z krajowych złóż gazu. Do dziś trudno racjonalnie odpowiedzieć na pytanie, dlaczego kontrakt norweski został zerwany przez rząd Leszka Millera, a gaz ze złóż, które miały zasilać rurociąg do Polski, trafił na rynek brytyjski, wywołując zresztą gwałtowny spadek ceny dla lokalnych odbiorców.
Zaniechanie projektów dywersyfikacyjnych mściło się na Polsce w czasie konfliktów gazowo-naftowych Rosji z Białorusią i Ukrainą. Zaowocowało też znacznym ochłodzeniem stosunku partnerów skandynawskich do naszych projektów energetycznych.
Plan ratunkowy
Po sformowaniu rządu od razu przystąpiliśmy do odrabiania zaległości. W marcu 2007 r. udało się osiągnąć przełom w rozmowach ze Skandynawami. Po raz pierwszy w historii polska spółka kupiła udziały w dużych złożach za granicą. Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo kupiło 15 proc. udziałów w dwóch złożach norweskich - Skarv i Snadd, co znakomicie wpisało się w rządowy plan budowy bezpieczeństwa energetycznego Polski. Kto wie, czy od wymiaru ekonomicznego nie był ważniejszy aspekt strategiczny - transakcja pomogła zmienić niekorzystny wizerunek PGNiG, wynikający z niezrozumiałego dla północnych partnerów zerwania kontraktu norweskiego. W sytuacji, w której PGNiG rozpoczyna projekt bezpośredniego połączenia rurociągowego ze skandynawskimi złożami gazu ziemnego, wiarygodność kontraktowa i zdolność do uczestnictwa w dużych projektach są wartością, którą trudno przecenić.
Dwa najważniejsze projekty, które pozwolą zróżnicować dostawy gazu ziemnego, to budowa gazociągu łączącego złoża skandynawskie z Polską oraz powstanie terminalu do odbioru gazu skroplonego w Świnoujściu. Polska potrzebuje zarówno rurociągu, jak i terminalu LNG. Łączne dostawy z obu tych źródeł wyniosą ponad 5 mld m? rocznie, co stanowi jedną trzecią obecnego zużycia gazu w Polsce i pozwoli zdecydowanie podnieść poziom bezpieczeństwa energetycznego. Mamy już studium wykonalności terminalu w Świnoujściu, została także powołana spółka celowa Polskie LNG. Równolegle z pracami projektowymi i inżynieryjnymi trwają negocjacje handlowe, obliczone na pozyskanie długoterminowego kontraktu na dostawy gazu skroplonego do terminalu. Należy pamiętać, że budowa gazociągu ze Skandynawii i tzw. gazoportu wymagają znacznej przebudowy krajowego systemu przesyłu gazu ziemnego. Dlatego m.in. na modernizację systemu gazowego i terminal LNG postanowiliśmy przeznaczyć ponad miliard euro z puli Programu Operacyjnego Infrastruktura i Środowisko 2007-2013.
Ropa pod kontrolą
Mimo że importujemy ze Wschodu niemal 100 proc. zużywanej w kraju ropy, to sytuacja jest na szczęście lepsza niż w wypadku gazu. Po pierwsze, ropa jest na światowym rynku ogólnie dostępna i w każdej chwili można ją kupić. Po drugie, Polska ma gdański Naftoport, przez który możemy tę ropę sprowadzić. Niedawno mieliśmy okazję go "wypróbować", gdy na początku 2007 r. Rosjanie odcięli dostawy ropociągiem Przyjaźń. Obecnie skupiamy się na wsparciu rodzimych firm, głównie PKN Orlen i Grupy Lotos, w poszukiwaniu nowych złóż. O pieniądze na inwestycje typu upstream (w złoża) nie musimy się kłopotać - obie firmy mają dobrą sytuację finansową. Możliwymi kierunkami ekspansji są Kazachstan, Irak, Egipt, Libia i Azerbejdżan. Wciąż otwartą kwestią pozostaje rurociąg Odessa - Brody - Płock, który umożliwiłby nam dostęp do złóż Morza Kaspijskiego.
Mam nadzieję, że goście krakowskiego szczytu energetycznego, m.in. przedstawiciele Ukrainy, Kazachstanu, Azerbejdżanu, Gruzji i Turkmenistanu, pozwolą nam uczynić w tej ostatniej sprawie krok naprzód. Byłby to krok też w ich interesie.
Więcej możesz przeczytać w 19/2007 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.