Czy protest przeciwko zabijaniu bezbronnych ludzi na ulicy to poglądy polityczne?
Sportowcy manifestujący swoje przekonania polityczne podczas igrzysk olimpijskich w Pekinie muszą się liczyć z dyskwalifikacją – zapowiedział prezes Polskiego Komitetu Olimpijskiego Piotr Nurowski. Nie jestem zwolennikiem bojkotu tegorocznej olimpiady, ale słowa prezesa PKOl świadczą o tym, że nie ma on bladego pojęcia, czym są poglądy polityczne.
Trudno się spodziewać, by w Pekinie zbuntowani olimpijczycy demonstrowali przeciwko programowi chińskich komunistów albo wymachiwali sztandarami z podobiznami czołowych opozycjonistów tego kraju. Nie będą też raczej domagać się zmian w polityce socjalnej chińskiego rządu ani wysokości stawek podatkowych obowiązujących w tym kraju. Jeśli już ktoś zademonstruje swój sprzeciw, to wobec ludobójstwa w Tybecie. Czy protest przeciwko zabijaniu bezbronnych ludzi na ulicy to poglądy polityczne? Czy jest w Polsce jakaś partia, która jest za? A może za jest sam Piotr Nurowski?
Nie sposób zresztą oczekiwać od zasłużonego działacza bratniej polskiej partii komunistycznej i tajnego współpracownika wojskowych służb specjalnych zrozumienia tego, co się dzieje w Chinach, nie wspominając już o potępieniu polityki chińskich komunistów. Pod jego rządami w PKOl polscy olimpijczycy mają chyba nawet gorzej niż w czasie igrzysk w Moskwie w 1980 r. Ówczesny złoty medalista w skoku o tyczce Władysław Kozakiewicz, choć pokazał swój słynny gest rosyjskim kibicom, zdyskwalifikowany przecież nie został.
Swoją drogą to skandal, że ktoś taki jak Nurowski w wolnej Polsce, prawie 20 lat po obaleniu komunizmu stoi na czele – szlachetnego z założenia – ruchu olimpijskiego. To najlepiej świadczy o fiasku projektu IV Rzeczypospolitej, który zakładał m.in. odsunięcie od publicznych stanowisk ludzi skompromitowanych w PRL.
Ostatnie dni w polskiej polityce dają zresztą więcej powodów do smutku wszystkim tym, którzy wbrew medialnemu chórowi dostrzegali wiele pozytywnych stron projektu IV RP. Tym, którzy docenili skuteczną walkę z korupcją. Tym, którzy potrafili zrozumieć, jak ważne dla Polski było choćby rozwiązanie Wojskowych Służb Informacyjnych. Tym, którzy cieszyli się z rękawicy rzuconej wszechwładnym korporacjom. Także tym, którzy rozumieli konieczność prowadzenia twardej polityki zagranicznej.
Dziś triumfują ci, którym te pozytywne zmiany w Polsce były bardzo nie w smak. Bo dzięki idiotycznym pomysłom strategów PiS, na które dali się namówić Lech i Jarosław Kaczyńscy, wszystkie sukcesy tej partii można dziś łatwo wrzucić do jednego worka choćby z telewizyjnym komediodramatem, w którym w głównej roli obsadzono prezydenta RP. I wszystko wyśmiać. PiS będzie się od teraz kojarzyło głównie z kompromitującym orędziem Lecha Kaczyńskiego lub niezrozumiałą dla większości Polaków szamotaniną wokół traktatu lizbońskiego, wynegocjowanego przecież przez braci Kaczyńskich.
Jarosław Kaczyński zrobił ostatnio wiele, by jedyna jasna i czytelna (niezależnie od kontrowersji, jakie wzbudzała) postawa w polskiej polityce ostatnich lat, którą prezentował właśnie on, stała się dla wielu Polaków całkowicie niezrozumiała (vide: „Koniec Kaczyńskiego?"). Mniej więcej tak jak język chiński.
Trudno się spodziewać, by w Pekinie zbuntowani olimpijczycy demonstrowali przeciwko programowi chińskich komunistów albo wymachiwali sztandarami z podobiznami czołowych opozycjonistów tego kraju. Nie będą też raczej domagać się zmian w polityce socjalnej chińskiego rządu ani wysokości stawek podatkowych obowiązujących w tym kraju. Jeśli już ktoś zademonstruje swój sprzeciw, to wobec ludobójstwa w Tybecie. Czy protest przeciwko zabijaniu bezbronnych ludzi na ulicy to poglądy polityczne? Czy jest w Polsce jakaś partia, która jest za? A może za jest sam Piotr Nurowski?
Nie sposób zresztą oczekiwać od zasłużonego działacza bratniej polskiej partii komunistycznej i tajnego współpracownika wojskowych służb specjalnych zrozumienia tego, co się dzieje w Chinach, nie wspominając już o potępieniu polityki chińskich komunistów. Pod jego rządami w PKOl polscy olimpijczycy mają chyba nawet gorzej niż w czasie igrzysk w Moskwie w 1980 r. Ówczesny złoty medalista w skoku o tyczce Władysław Kozakiewicz, choć pokazał swój słynny gest rosyjskim kibicom, zdyskwalifikowany przecież nie został.
Swoją drogą to skandal, że ktoś taki jak Nurowski w wolnej Polsce, prawie 20 lat po obaleniu komunizmu stoi na czele – szlachetnego z założenia – ruchu olimpijskiego. To najlepiej świadczy o fiasku projektu IV Rzeczypospolitej, który zakładał m.in. odsunięcie od publicznych stanowisk ludzi skompromitowanych w PRL.
Ostatnie dni w polskiej polityce dają zresztą więcej powodów do smutku wszystkim tym, którzy wbrew medialnemu chórowi dostrzegali wiele pozytywnych stron projektu IV RP. Tym, którzy docenili skuteczną walkę z korupcją. Tym, którzy potrafili zrozumieć, jak ważne dla Polski było choćby rozwiązanie Wojskowych Służb Informacyjnych. Tym, którzy cieszyli się z rękawicy rzuconej wszechwładnym korporacjom. Także tym, którzy rozumieli konieczność prowadzenia twardej polityki zagranicznej.
Dziś triumfują ci, którym te pozytywne zmiany w Polsce były bardzo nie w smak. Bo dzięki idiotycznym pomysłom strategów PiS, na które dali się namówić Lech i Jarosław Kaczyńscy, wszystkie sukcesy tej partii można dziś łatwo wrzucić do jednego worka choćby z telewizyjnym komediodramatem, w którym w głównej roli obsadzono prezydenta RP. I wszystko wyśmiać. PiS będzie się od teraz kojarzyło głównie z kompromitującym orędziem Lecha Kaczyńskiego lub niezrozumiałą dla większości Polaków szamotaniną wokół traktatu lizbońskiego, wynegocjowanego przecież przez braci Kaczyńskich.
Jarosław Kaczyński zrobił ostatnio wiele, by jedyna jasna i czytelna (niezależnie od kontrowersji, jakie wzbudzała) postawa w polskiej polityce ostatnich lat, którą prezentował właśnie on, stała się dla wielu Polaków całkowicie niezrozumiała (vide: „Koniec Kaczyńskiego?"). Mniej więcej tak jak język chiński.
Więcej możesz przeczytać w 13/2008 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.