Znaczna część kanałów łączności kraju z emigracją i przerzutu bezdebitowej literatury była kontrolowana przez bezpiekę
O tym, że Zygmunt D. został współpracownikiem Służby Bezpieczeństwa, zaczęto przebąkiwać pod koniec maja 1968 r. Był wówczas studentem pierwszego roku polonistyki na UW. Nie wywodził się bezpośrednio z kręgu osób organizujących pierwszy wielki wiec 8 marca. Ale zabierał głos na wiecach wydziałowych i mimo przynależności do ZMS został wybrany do lokalnego komitetu strajkowego. To wystarczyło, by znaleźć się w areszcie śledczym.
Po wyjściu z aresztu Zygmunt D. sprawiał wrażenie niepewnego siebie, kogoś, kto czuje, że jest o coś podejrzewany – wszak wypuszczono go stosunkowo szybko. Podejrzenia wróciły w latach 70. w związku z historią, która wydarzyła się w środowisku „komandosów". Zygmunt D. miał wówczas sam przyznać się do współpracy z SB. Kto wie, czy nie zapomniano by o tej historii i jej bohaterze, gdyby po latach nie został rozpoznany w Rosji.
Po wyjściu z aresztu Zygmunt D. sprawiał wrażenie niepewnego siebie, kogoś, kto czuje, że jest o coś podejrzewany – wszak wypuszczono go stosunkowo szybko. Podejrzenia wróciły w latach 70. w związku z historią, która wydarzyła się w środowisku „komandosów". Zygmunt D. miał wówczas sam przyznać się do współpracy z SB. Kto wie, czy nie zapomniano by o tej historii i jej bohaterze, gdyby po latach nie został rozpoznany w Rosji.
Więcej możesz przeczytać w 13/2008 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.