Obcasy, koniaki.. i w krzaki! * Zamiast dwóch nagich mieczy - dwie Miecie
OWOCNA WIZYTA
Prezydent Sarkozy podniósł stosunki polsko-francuskie na wyższy poziom i pojawił się w Warszawie w butach na podwyższonych obcasach. Niestety, na wysokości zadania nie stanęli nasi spin szewcy – stąd pewnie złudne wrażenie wyższości Francji nad Polską.
To niejedyny zgrzyt. Umowę o współpracy podpisywano w ogrodach Pałacu Prezydenckiego. Czy Francuzi nie wpuszczą nas, jak nieraz bywało, w maliny? Tym bardziej że protokoły wykonawcze podpisywano w pałacu Na Wodzie – palcem po wodzie?
Goście wykazali się jednak zrozumieniem naszej koabitacji. Sarkozy podarował prezydentowi i premierowi po butelce koniaku, a nie jedną na dwóch, z czego mógłby być kolejny konflikt.
Warto też zauważyć, że premierowi, który, jak sam przyznał, w młodości pijał tanie wina, i tym razem trafił się tani trunek, bo choć markowy, to przecież za friko.
Jedynie nazwa koniaku, La Fontaine, budzi obawy – czyżby osiągnięcia wizyty należało włożyć między bajki?
Innym istotnym efektem ma być dostęp do pracy dla Polaków. Jest to sukces, ale Francji, bowiem zwykle na tym dobrze wychodziła. Przypomnijmy znanych les Polaks: Skłodowską-Curie, Chopina, ks. Poniatowskiego (zatrudnionego jako marszałek Francji) czy Polańskiego, reżysera, który wzorem wielu naszych rodaków znalazł we Francji azyl przed prześladowaniami. Nie mówiąc już o Polakach zatrudnionych przy obronie Francji, gdy Francuzi jak zwykle wyręczali się cudzoziemcami przy niewdzięcznej robocie.
Gorzej w drugą stronę. Niejaki Walezy, zatrudniony u nas na stanowisku króla, okazał się bumelantem i wkrótce porzucił bez wypowiedzenia robotę. Nie sprawdził się też niejaki Napoleon, choć oczywiście wynagrodzenie wziął – zadatkowo, w postaci pani Walewskiej. I też pryskał saniami aż do Paryża.
Największy jednak niepokój budzi to, że nie przyjechała do Warszawy małżonka prezydenta Carla Bruni, była modelka. I to ma być ta modelowa współpraca?
EURO 2008
Nie musicie nawet wyjść z grupy, byleście nakopali Niemcom do dupy!
Na zgrupowaniu kadry Włoch pojawiły się podczas treningu na boisku dwie striptizerki. Zakłóciło to oczywiście zajęcia.
Prawdopodobnie był to sabotaż Francji, z którą Włochy są w grupie. Albo Rumunii – choć wtedy byłyby to raczej tirówki. Co do Holandii, to prędzej podesłałaby dilera trawki.
Wojnę psychologiczną prowadzono również wobec naszych zawodników, tyle że w stylu niemieckim. Na szczęście nie były to rozbierające się Niemki, gdyż widok ten mógłby odebrać naszym chłopcom chęć nie tylko do gry. Za to podczas zgrupowania w Niemczech, w hotelu, gdzie mieszkali, pewnego wieczoru zaczęły wyć syreny i pojawiły się m.in. dwie karetki. Jak się okazało, rzekomo przypadkowo włączył się alarm.
Gdyby Niemcy podesłali chociaż dwa nagie miecze!
Nic jednak straconego – „Ueorgan Ludu" na znak naszego zwycięstwa nad odwiecznym wrogiem przesyła naszym dzielnym piłkarzom dwie nagie Miecie!
Wraz ze stosownym bojowym zawołaniem.
Prezydent Sarkozy podniósł stosunki polsko-francuskie na wyższy poziom i pojawił się w Warszawie w butach na podwyższonych obcasach. Niestety, na wysokości zadania nie stanęli nasi spin szewcy – stąd pewnie złudne wrażenie wyższości Francji nad Polską.
To niejedyny zgrzyt. Umowę o współpracy podpisywano w ogrodach Pałacu Prezydenckiego. Czy Francuzi nie wpuszczą nas, jak nieraz bywało, w maliny? Tym bardziej że protokoły wykonawcze podpisywano w pałacu Na Wodzie – palcem po wodzie?
Goście wykazali się jednak zrozumieniem naszej koabitacji. Sarkozy podarował prezydentowi i premierowi po butelce koniaku, a nie jedną na dwóch, z czego mógłby być kolejny konflikt.
Warto też zauważyć, że premierowi, który, jak sam przyznał, w młodości pijał tanie wina, i tym razem trafił się tani trunek, bo choć markowy, to przecież za friko.
Jedynie nazwa koniaku, La Fontaine, budzi obawy – czyżby osiągnięcia wizyty należało włożyć między bajki?
Innym istotnym efektem ma być dostęp do pracy dla Polaków. Jest to sukces, ale Francji, bowiem zwykle na tym dobrze wychodziła. Przypomnijmy znanych les Polaks: Skłodowską-Curie, Chopina, ks. Poniatowskiego (zatrudnionego jako marszałek Francji) czy Polańskiego, reżysera, który wzorem wielu naszych rodaków znalazł we Francji azyl przed prześladowaniami. Nie mówiąc już o Polakach zatrudnionych przy obronie Francji, gdy Francuzi jak zwykle wyręczali się cudzoziemcami przy niewdzięcznej robocie.
Gorzej w drugą stronę. Niejaki Walezy, zatrudniony u nas na stanowisku króla, okazał się bumelantem i wkrótce porzucił bez wypowiedzenia robotę. Nie sprawdził się też niejaki Napoleon, choć oczywiście wynagrodzenie wziął – zadatkowo, w postaci pani Walewskiej. I też pryskał saniami aż do Paryża.
Największy jednak niepokój budzi to, że nie przyjechała do Warszawy małżonka prezydenta Carla Bruni, była modelka. I to ma być ta modelowa współpraca?
EURO 2008
Nie musicie nawet wyjść z grupy, byleście nakopali Niemcom do dupy!
Na zgrupowaniu kadry Włoch pojawiły się podczas treningu na boisku dwie striptizerki. Zakłóciło to oczywiście zajęcia.
Prawdopodobnie był to sabotaż Francji, z którą Włochy są w grupie. Albo Rumunii – choć wtedy byłyby to raczej tirówki. Co do Holandii, to prędzej podesłałaby dilera trawki.
Wojnę psychologiczną prowadzono również wobec naszych zawodników, tyle że w stylu niemieckim. Na szczęście nie były to rozbierające się Niemki, gdyż widok ten mógłby odebrać naszym chłopcom chęć nie tylko do gry. Za to podczas zgrupowania w Niemczech, w hotelu, gdzie mieszkali, pewnego wieczoru zaczęły wyć syreny i pojawiły się m.in. dwie karetki. Jak się okazało, rzekomo przypadkowo włączył się alarm.
Gdyby Niemcy podesłali chociaż dwa nagie miecze!
Nic jednak straconego – „Ueorgan Ludu" na znak naszego zwycięstwa nad odwiecznym wrogiem przesyła naszym dzielnym piłkarzom dwie nagie Miecie!
Wraz ze stosownym bojowym zawołaniem.
Więcej możesz przeczytać w 23/2008 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.