Włodzimierz Cimoszewicz obiecał Donaldowi Tuskowi, że jest gotów wycofać się z kandydowania na stanowisko sekretarza Rady Europy, żeby nie blokować drogi Jerzemu Buzkowi – ustalił „Wprost". Z kolei Danuta Hübner może się już żegnać z drugą kadencją w Komisji Europejskiej.
Obsada stanowisk sekretarza Rady Europy i szefa Parlamentu Europejskiego to system naczyń połączonych. Wybór Cimoszewicza zmniejszyłby szanse Polski na wywalczenie dla Buzka funkcji przewodniczącego PE. Na takim scenariuszu najbardziej zależy Silvio Berlusconiemu, który za wszelką cenę chce przeforsować na stanowisko szefa europarlamentu swojego partyjnego kolegę Mario Mauro.
Jak ustalił „Wprost", polski rząd w wypadku dylematu: „Buzek czy Cimoszewicz?", postawi na tego pierwszego. – Walczymy o obie funkcje, ale nie da się wykluczyć, że koledzy z Europejskiej Partii Ludowej zmuszą nas do poświęcenia jednego ze stanowisk. Wybór byłby oczywisty: szef Parlamentu Europejskiego jest nieporównanie ważniejszy od sekretarza Rady Europy – mówi „Wprost” współpracow- nik premiera. Z naszych informacji wynika, że Donald Tusk rozmawiał już z Cimoszewiczem o takim scenariuszu. – Cimoszewicz zadeklarował, że w razie potrzeby jest gotów się wycofać. Szczerze mówiąc, nie miał wyboru, bo jeśli rząd i platforma skoncentrują się na Buzku, to on w pojedynkę i tak niczego nie zwojuje – mówi nasz informator. Współpracownicy Tuska i Cimoszewicza nabierają wody w usta. – Nic mi nie wiadomo o takiej deklaracji – mówi rzecznik rządu Paweł Graś. – Nie mam nic do powiedzenia – ucina też Zbigniew Krzywicki z biura senatorskiego Cimoszewicza. Teraz wszystko zależy od tego, czy wybór szefa Rady Europy zostanie przeniesiony na jesień. Wówczas najpierw dojdzie do rozgrywki o fotel przewodniczącego PE, co wytrąciłoby argumenty Włochom i moglibyśmy grać o całą stawkę.
O ile los Cimoszewicza nie jest przesądzony, o tyle pewne jest, że Tusk nie zamierza walczyć o tekę unijnego komisarza dla Danuty Hübner. Premier podjął ostateczną decyzję, że polskim komisarzem zostanie Janusz Lewandowski. To on przekonał Tuska do walki o stanowisko komisarza ds. przemysłu. Paradoksalnie, duży wpływ na tę decyzję miało zachowanie samej Hübner, która od kilku tygodni sugeruje, że wcale nie chce być eurodeputowaną i woli pozostać w KE. Nie przyszła nawet na uroczyste wręczenie zaświadczeń o wyborze do PE. – Bombarduje nas sygnałami, że jak nie dostanie teki komisarza, to nie obejmie też swojego mandatu. Taki szantaż rozwścieczył Tuska i utwierdził go w przekonaniu, żeby na nią nie stawiać – mówi nam osoba z kierownictwa PO.
Obsada stanowisk sekretarza Rady Europy i szefa Parlamentu Europejskiego to system naczyń połączonych. Wybór Cimoszewicza zmniejszyłby szanse Polski na wywalczenie dla Buzka funkcji przewodniczącego PE. Na takim scenariuszu najbardziej zależy Silvio Berlusconiemu, który za wszelką cenę chce przeforsować na stanowisko szefa europarlamentu swojego partyjnego kolegę Mario Mauro.
Jak ustalił „Wprost", polski rząd w wypadku dylematu: „Buzek czy Cimoszewicz?", postawi na tego pierwszego. – Walczymy o obie funkcje, ale nie da się wykluczyć, że koledzy z Europejskiej Partii Ludowej zmuszą nas do poświęcenia jednego ze stanowisk. Wybór byłby oczywisty: szef Parlamentu Europejskiego jest nieporównanie ważniejszy od sekretarza Rady Europy – mówi „Wprost” współpracow- nik premiera. Z naszych informacji wynika, że Donald Tusk rozmawiał już z Cimoszewiczem o takim scenariuszu. – Cimoszewicz zadeklarował, że w razie potrzeby jest gotów się wycofać. Szczerze mówiąc, nie miał wyboru, bo jeśli rząd i platforma skoncentrują się na Buzku, to on w pojedynkę i tak niczego nie zwojuje – mówi nasz informator. Współpracownicy Tuska i Cimoszewicza nabierają wody w usta. – Nic mi nie wiadomo o takiej deklaracji – mówi rzecznik rządu Paweł Graś. – Nie mam nic do powiedzenia – ucina też Zbigniew Krzywicki z biura senatorskiego Cimoszewicza. Teraz wszystko zależy od tego, czy wybór szefa Rady Europy zostanie przeniesiony na jesień. Wówczas najpierw dojdzie do rozgrywki o fotel przewodniczącego PE, co wytrąciłoby argumenty Włochom i moglibyśmy grać o całą stawkę.
O ile los Cimoszewicza nie jest przesądzony, o tyle pewne jest, że Tusk nie zamierza walczyć o tekę unijnego komisarza dla Danuty Hübner. Premier podjął ostateczną decyzję, że polskim komisarzem zostanie Janusz Lewandowski. To on przekonał Tuska do walki o stanowisko komisarza ds. przemysłu. Paradoksalnie, duży wpływ na tę decyzję miało zachowanie samej Hübner, która od kilku tygodni sugeruje, że wcale nie chce być eurodeputowaną i woli pozostać w KE. Nie przyszła nawet na uroczyste wręczenie zaświadczeń o wyborze do PE. – Bombarduje nas sygnałami, że jak nie dostanie teki komisarza, to nie obejmie też swojego mandatu. Taki szantaż rozwścieczył Tuska i utwierdził go w przekonaniu, żeby na nią nie stawiać – mówi nam osoba z kierownictwa PO.
Więcej możesz przeczytać w 25/2009 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.