Niesie się po polach, lasach i łęgach ubolewanie, że Polacy nie czytają książek. Im więcej się książek wydaje, tym Polacy mniej czytają. A jak już który przeczyta, to nie tę książkę, którą powinien. Co z kolei jest skutkiem malejącego czytelnictwa gazet. Bo Polacy gazet też nie czytają. A skoro tak, to nie czytają też recenzji książkowych ani pogłębionej publicystyki i nie wiedzą, które książki powinni, jeśli już, czytać.
Podobno w przyszłości nie będzie w ogóle żadnych książek ani gazet. Ludzie będą oglądać telewizor – bo telewizji nie warto – i serfować po Internecie, żeby znaleźć coś nowego z dziedziny pornografii. Wszystko jedno, zwykłej czy politycznej. Wbrew zdaniu konserwatywnych pesymistów – bo konserwatyści są zawsze pesymistami, a postępowcy tryskają nieodmiennie optymizmem – to nie jest żaden stan katastrofy i klęski. To jest wręcz znakomita wiadomość, świadczy bowiem o tym, że nasz system edukacyjny dzięki nieustającym wysiłkom reformatorskim jest skuteczny i przynosi efekty. Przeczytałem właśnie, że egzaminy i sprawdziany wykazały, iż gimnazja produkują analfabetów funkcjonalnych. Analfabeci funkcjonalni to alfabeci nominalni, którzy nie potrafią w praktyce użyć swoich umiejętności. Nie rozumieją tego, co czytają, ani nie potrafią wyartykułować piśmiennie tego, co ewentualnie myślą. To wspaniale.
Więcej możesz przeczytać w 25/2009 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.