Janukowycz lepszy
od Juszczenki Wiktor Janukowycz będzie bardziej pragmatycznym prezydentem niż jego poprzednik Wiktor Juszczenko, który w ostatnich miesiącach zajmował się głównie pisaniem historii od nowa. Najnowszym bohaterem Ukrainy stał się dla Juszczenki Stepan Bandera, zachodnioukraiński nacjonalista współpracujący z niemieckim okupantem. Współczesna Ukraina nie potrzebuje sięgać do tej ponurej historii w poszukiwaniu wzorów. Potrzebuje przywódcy zdolnego się uporać z najbardziej palącymi problemami kraju. Juszczenko nie potrafił się wznieść ponad osobiste urazy do premier Julii Tymoszenko. Żadne względy, nawet poniżające 5,5 proc. głosów uzyskanych w pierwszej turze głosowania, nie były w stanie skłonić ustępującego prezydenta do zaprzestania wendety przeciwko Tymoszenko. Poparł nawet zmiany w ordynacji wyborczej wprowadzone z myślą o tym, by jej zaszkodzić.
The Washington Post
Pomarańczowa rewolucja żyje
Podczas pomarańczowej rewolucji Ukraińcy sprzeciwili się próbie narzucenia Ukrainie wersji rosyjskiego skorumpowanego autorytaryzmu i otrzymali chaotyczną, ale działającą demokrację. Zagrożeniem dla tych zdobyczy nie jest któryś z kandydatów czy programów, ale antydemokratyczne praktyki. Jeśli Janukowycz przejdzie ten test, Ukraina pozostanie suwerennym europejskim krajem. Dlatego jest sprawą kluczową, by USA i inne kraje zachodnie nie odwracały się od niej. Pomarańczowa rewolucja żyje, ale będzie potrzebowała wielkiego wsparcia w najbliższych latach.
Wall Street Journal
Bush był lepszy
Europa wkrótce uświadomi sobie, że George W. Bush mógł być ostatnim przywódcą USA dbającym o przyjacielskie stosunki ze Starym Kontynentem, przedkładającym Europę nad innych partnerów i skorym do udziału we wszystkich europejskich szczytach. Żaden z ostatnich prezydentów nie dbał mniej o sojusz Ameryki z Europą niż prezydent Barack Obama. Może to być bolesne otrzeźwienie dla Europejczyków, którzy chwalili wybór Obamy. Europa sądziła, że to pierwszy współczesny prezydent, który chce, aby Stary Kontynent był równym partnerem w rządzeniu światem. Nie można powiedzieć, że historia nie ma poczucia ironii.
The Observer
Imigranci do domu
W dwóch brytyjskich miastach, Bostonie oraz Peterborough, dużych skupiskach imigrantów z nowych państw UE, uruchomiono pilotażowy projekt odsyłania ich do krajów pochodzenia na koszt brytyjskiego podatnika, jeśli nie radzą sobie materialnie. W 2008 r. według rządowych ocen imigranci z nowych państw UE stanowili jedną czwartą mieszkańców Bostonu, a w mieście mówiono 65 językami. Zarówno w Bostonie, jak i w Peterborough największą grupę imigrantów stanowią Polacy. Władze Bostonu zaangażowały organizację Crime Reduction Initiatives, by oceniła, czy imigranci kwalifikują się do otrzymywania państwowych świadczeń. Jeśli nie, otrzymają bilet powrotny do kraju pochodzenia.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.