Myślałam, że jestem z żelaza. Ale nie jestem już w stanie zajmować się Krzysiem. Nie widziałam go od pięciu miesięcy. Mój syn umrze w końcu gdzieś za parawanem, wśród obcych ludzi. Zamiast we własnym łóżku, przytulony do mnie – mówi Barbara Jackiewicz, która wciąż czeka, aż państwo pozwoli jej zabić własne dziecko.
O eutanazję dla śmiertelnie chorego syna poprosiła dokładnie rok temu. Od tego czasu w jej życiu niemal wszystko się zmieniło. – Zadzwoniła do mnie dziś koleżanka. Powiedziała, że powinnam sama otruć Krzysia, a nie żądać od 40 milionów Polaków, żeby zgodzili się na prawo do eutanazji. A ja wiem, że większość ludzi mnie popiera. Tylko nie rozumiem, dlaczego boją się o tym głośno powiedzieć – mówi. Siedzimy w pokoju, gdzie przez ostatnie ćwierć wieku zajmowała się nieuleczalnie chorym synem. Łóżko Krzysztofa jest starannie zasłane. – Może jeszcze tu wróci? – zastanawia się matka.
Więcej możesz przeczytać w 8/2010 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.