Dlaczego emeryt brytyjski po zjedzeniu jajek na bekonie idzie łowić pstrągi, emeryt francuski po wypiciu kawy zmierza w stronę placu Pigalle, a emeryt polski robi siusiu do buteleczki i idzie stać w kolejce w przychodni zdrowia? Nie dlatego, że nie stać go na lepszą „rozrywkę”. Problemem nie są świadczenia, lecz to, że polskimi seniorami nikt się nie zajmuje.
Z raportu przygotowanego w Brukseli („Dochody i warunki życia ludności Polski" – raport EU-SILC 2007 i 2008) wynika, że średni dochód do dyspozycji na osobę w polskich gospodarstwach emeryckich wynosi 10 989 zł rocznie – to o 4 proc. więcej niż średnia krajowa i tylko o 3,5-4 proc. mniej niż w gospodarstwach przedsiębiorców pracujących na własny rachunek. Co więcej, polscy emeryci mają ustawowo zapewniony wzrost świadczeń. 1 marca ich emerytury będą po raz kolejny waloryzowane. Tym razem powiększone zostaną nie tylko o wskaźnik inflacji, lecz również o – jak zapisano w ustawie – „co najmniej 20 proc. realnego wzrostu przeciętnego wynagrodzenia w poprzednim roku kalendarzowym". A to oznacza, że ktoś, kto ma dzisiaj 2000 zł emerytury, w marcu otrzyma o prawie 100 zł więcej. Skok o niemal 5 proc. to dużo, szczególnie biorąc pod uwagę sytuację na polskim rynku pracy w ostatnich kilkunastu miesiącach.
Więcej możesz przeczytać w 8/2010 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.