Co nam zostaje? Na jakiej podstawie podejmujemy decyzję wyborczą? Uroda i poczucie smaku. Że to nie ma nic wspólnego z programami partii politycznych i z ideami oraz wartościami głoszonymi przez polityków? Tym lepiej, a poza tym gdzie te programy?
Uroda działa na kilka sposobów. Przede wszystkim w epoce mediów elektronicznych oglądamy bezustannie twarze, grymasy, uśmiechy, pozorowany namysł czy rzeczywistą irytację. Nie idzie o to, by polityk miał urodę gwiazdora filmowego, bo to już niemodne, ale żeby nie miał cech negatywnych. Na przykład ten młodzieniec, który nie ubóstwia chłopów, ma pozornie ładną buzię, ale mimikę prostaka. Inny polityk nie grzeszy urodą, ale, jak jeden z marszałków, ma rozbrajający uśmiech. To wielki atut. Uroda, a raczej wdzięk – bo z urodziwego przecież Davida Camerona czynią sobie w Wielkiej Brytanii nieprzystojne żarty – po raz pierwszy odegrały zasadniczą rolę w debacie telewizyjnej Kennedy – Nixon. Barack Obama nie chce tego przyznać, ale jego „atrakcyjność fizjonomiczna" odegrała wielką rolę. Więc po pierwsze, uroda i poczucie smaku – bo telewizja. I nic na to nie poradzimy.
Po drugie, uroda to pewna forma porządku, a wszyscy, nawet najgorsi bałaganiarze, reagujemy pozytywnie na porządek. I nie lubimy brzydoty. Nieładnie to, bo natura nie wybiera, ale nic się nie da poradzić. Skoro reagujemy pozytywnie na porządek, a potrzeba urody i poczucie smaku są zaspokojone, to nie patrzymy głębiej. Poczucie smaku nie sprowadza się tylko do urody. Z niejasnych powodów nasze poczucie dobrego smaku jest naruszone, kiedy do restauracji wchodzi starszy pan otoczony wiankiem ładniutkich młodych dziewcząt. Niby nic złego z tego nie musi wynikać, a jakby nawet wynikało, to czy to jest złe? A jednak odwracamy głowę z niechęcią. Ewentualnie ci z nas, którzy mają masochistyczne skłonności, wlepiają w nich wzrok.
Uroda to nie tylko twarz w bezruchu, ale przede wszystkim, w przypadku kandydatów na posłów i senatorów, twarz w stanie namysłu. Rozróżniamy tu kilka przypadków. Zostaje zadane pytanie i twarz odpowiadającego nie ulega zmianie, odpowiada od razu, ale namysłu nie widać – geniusz lub idiota/idiotka. Kiedy indziej twarz myślącego ulega poprzecinaniu przez poziome bruzdy – to dowód, że strasznie myśli, ale nie jest w stanie niczego wymyśleć. Wreszcie istnieją tacy, nieliczni, którzy potrafią się chwilę zastanowić, a nawet powiedzieć: „muszę pomyśleć" i w końcu mówią coś sensownego lub przynajmniej zabawnego. W takim zachowaniu celuje Kazimierz Kutz, który nie tylko myśli, ale i nas zachęca do myślenia. Jednak to rzadki i w pewnym sensie niebezpieczny przypadek, bo my raczej zachęcani do myślenia być nie chcemy. Pominiemy, z oczywistych względów, kwestię wzrostu, ale nie możemy pominąć kwestii ubioru. Na pozór kandydaci (w odróżnieniu od kandydatek) nie mają dużego wyboru – garnitur i już. Jednak krawiec może czynić cuda, a strój stosowny do okoliczności zmienia nasze nastawienie do polityka. Nie można przedobrzyć. Nadmiar wymuskanej elegancji w demokracji nie przystoi, ale dobry materiał czy dobry krój garnituru są wprawdzie niekoniecznie zauważane przez widzów, jednak pośrednio mają duże znaczenie.
Uroda i poczucie smaku kształtują nasze upodobania wyborcze i mają dlatego kolosalny wpływ. Nie decyzje racjonalne i nie emocjonalne, lecz upodobania. Bardzo mi ten termin odpowiada, jako obejmujący zestaw nie do końca jasnych motywów, jakimi się kierujemy, podejmując wyborczą decyzję. Dlatego z przyjemnością przeczytałem, że gazeta „Nasz Tygodnik – Zduńska Wola, Łask" pyta w ankiecie czytelników o ich upodobania wyborcze, świetnie zdając sobie sprawę, że nie idzie ani o racje rozumu, ani o stany emocji.
I ostatni argument za urodą: my tych ludzi będziemy przez cztery następne lata bez przerwy oglądali w niekończących się pyskówkach telewizyjnych. Warto więc zadbać, żeby było wśród nich nieco mniej paskud, a więcej osób, nie takie ważne, czy mądrych, ale takich, na które patrzy się z przyjemnością. Chociaż tyle się nam należy.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.