Na przykład ostatnio dała sygnał, że skoro już jest chora, skoro musi leżeć w łóżku, to obejrzałaby dobry film. „Dwunastu gniewnych ludzi" Sidneya Lumeta to byłoby to! – Nie zważając na ACTA, spiratowaliśmy go dla niej najszybciej, jak się dało – wspomina Tadeusz Nyczek. – Gonił nas czas, zaczął się kurczyć.
Czas zaczął się kurczyć nagle, w listopadzie. Z dnia na dzień Wisława Szymborska trafiła do szpitala z tętniakiem. Wcześniej może czuła się trochę słabo, ale tylko trochę. – Wydawało nam się, że kto jak kto, ale ona się nie starzeje – mówi Nyczek. – Tyle w niej było życia, energii.
Jeszcze latem ktoś widział ją pod krakowską Halą Targową. Potem, we wrześniu, ktoś inny w jednym z jej ulubionych lumpeksów. Jeszcze w zacisznej kawiarni nieopodal Rynku umówiła się z koleżankami, których nikt nie znał, bo były „spoza branży".
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.