Ale były i pozytywne zaskoczenia. Wokalistka Maria Sadowska odwoziła kiedyś Dudziak do domu. – Po drodze widzimy, jak na chodnik pada kobieta. Zatrzymujemy się. Widzimy, że jest „na gazie". Pomagamy wstać, a ta zaczyna śpiewać: „Tu tu tu tu tu, tu tu tu tu tu” – słynną „Papayę”. I dodaje: „Pani Tuturu, byłam szatniarką w operze. Znam się na muzyce”.
Remigiusza Grzelę, pisarza, redaktora jej autobiografi i i wielbiciela, jej głos uspokaja. – Przy muzyce Uli można mieć dreszcze, bardzo głośno się śmiać, zamyślić się, poszukać wewnętrznej harmonii. Ona wchodzi na scenę i publiczność staje się współtwórcą koncertu, oddaje jej swoją energię.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.