Rola byłej brytyjskiej premier przyniosła jej dziewiąty w karierze Złoty Glob (miała w sumie 26 nominacji), a także siedemnastą nominację do Oscara (to absolutny rekord; jeśli istnieje gdzieś tajny przepis na Oscara, na pewno zaczyna się słowami: „Weź Meryl Streep…"). Nie mówiąc o pochwałach krytyków, nawet brytyjskich, których stosunek do filmu Phyllidy Lloyd jest raczej chłodny. „Żelazna Dama” dużo bardziej podoba się za oceanem, jednak wyspiarze studzą entuzjazm pochwał jednym pytaniem: czy bylibyście zachwyceni, gdyby któryś z brytyjskich aktorów zagrał chorego na alzheimera, wciąż pozostającego przy życiu Ronalda Reagana?
Patriotyzm pozwala doceniać grę Streep, lecz każe też wyrażać wątpliwości co do sposobu, w jaki sportretowano legendarną premier. W pierwszej scenie, trochę zagubiona, przez nikogo nierozpoznana, kupuje w sklepie butelkę mleka. Biografowie Thatcher, jej rodzina i byli współpracownicy i nawet sam premier David Cameron uznali za stosowne wyrazić sprzeciw wobec filmowego portretu staruszki cierpiącej na demencję, obcującej z duchem byłego męża, izolowanej od świata.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.