Jego poprzednika Kazimierza Marcinkiewicza w ogóle nie ma w polityce.
Odchodzącego z rządu Leszka Millera własna partia nie wpuściła na listy wyborcze. Dwa lata później żelazny kanclerz doznał jeszcze głębszego upokorzenia, kandydując do Sejmu z listy Samoobrony.
Premier Jerzy Buzek, zanim zrobił błyskotliwą karierę unijną, poprowadził swój AWS do bezprzykładnej klęski wyborczej.
Donald Tusk, wygrywając w ubiegłym roku drugie z kolei wybory, dokonał sztuki niezwykłej. Nie zmogły go ani kryzys, ani klęski żywiołowe, ani katastrofa smoleńska. Gdy cztery lata temu wprowadzał się do kancelarii przy Alejach Ujazdowskich, był po prostu liderem zwycięskiej partii. Dziś na tym jednym człowieku wspiera się konstrukcja całej sceny politycznej, i to w jej praktycznie bezalternatywnym kształcie.
Niezależnie od tego, co sądzimy o rządach Platformy, przyznać należy: tak skutecznego polityka Polska jeszcze nie miała.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.