Mamy nowy zespół na mapie polskiej muzyki metalowej, Anti Tank Nun, który twardo łoi klasyczny thrash/heavy metal o smaku czystej wódki i sile pociągowej motocykla Junak. Jego dwa filary to 120-letni „Titus" z Acid Drinkers oraz 14-letni Igor Gwadera, młoda nadzieja polskiej gitary rockowej. Brawo „Titus”. Świeżą krew powinno odkrywać się w taki właśnie sposób, a nie rzucając czerstwe teksty do pogubionych nieszczęśników w kolejnych edycjach talent shows.
No i to jest news z kręgu kultury polskiej. Jak podaje „Super Express", prezes ZUS Zbigniew Derdziuk planuje utworzenie grupy wokalno-instrumentalnej, w której występowaliby pracownicy wyłonieni z szeregów firmy. To wspaniała szansa na polską muzykę na światowym poziomie. Przecież za tę forsę ze składek można spokojnie wziąć kompozytora Rihanny, producenta Beyoncé, można nawet wskrzesić Freddiego Mercury'ego albo Whitney Houston na gościnny występ. Niech przynajmniej prezes Derdziuk na pierwszy występ wynajmie Wembley. Stać na to i jego, i nas, Polaków.
Alicja Bachleda-Curuś nie ma szczęścia, biedaczka. Polskie tabloidy ekscytują się książką jakiejś innej byłej dziewczyny Colina Farrella, w której ta rzekomo wspomina o tym, że chciała się przez Alicję zabić. Do tego, gdy na Wikipedii sprawdzi się hasło „The Absinthe drinkers", w którym Ala ma grać, pojawiają się dziwne informacje – budżet filmu to niby 1000 dolarów, a oprócz Bachledy-Curuś występują w nim m.in. Pamela Anderson i gwiazda porno Alexis Texas. Cóż mogę powiedzieć. Na miejscu agenta Alicji przeczytałbym jeszcze raz scenariusz.
Bajm powraca. Jak Feniks z popiołów. Jak Gołota na ring. 21 marca ukaże się nowy, pierwszy od 9 lat album grupy pod tytułem „Blondynka". Szykujmy się na kolejną porcję atomowych power ballad zroszonych złotym deszczem stuoktawowego wokalu Beaty Kozidrak. Przy płycie, jak podaje Interia. pl, współpracowało wielu zagranicznych specjalistów od aranżacji i masteringu, honorowanych m.in. Nagrodami Grammy. Wydaje mi się, że spokojnie można napisać, że było to dla nich największe wyzwanie zawodowe w życiu. Od tego wokalu płoną studia i serca. Wojciech Cejrowski, fan country i Indian z Amazonii, stwierdził, że buddyzm to okultyzm. Nie mi polemizować, nie jestem religioznawcą, ale czytałem kiedyś wywiad z Umbertem Eco, w którym stwierdził on, „że okultyzm jest zaprzeczeniem komunikacji”. Moim skromnym zdaniem wychodzi na to, że Cejrowski również okultystą bywa. I to częściej niż rzadziej.
Proszę wybaczyć intymne zwierzenia, ale trzy razy w życiu o mało co nie zapadłem na trwałą aseksualność. Pierwszy raz miał miejsce, gdy zobaczyłem „Och, Karol 2" w międzymiastowym autobusie. Drugi, gdy obejrzałem „Wstyd” McQueena. Dziś był trzeci, gdy wszedłem na serwis Plejada.pl. „Aktor Tomasz Kot zaprasza na seksualną apokalipsę” – krzyczy nagłówek. Chodzi o to, że Kot gra w monodramie „Sex guru” w Teatrze Palladium. „Przez erotyczne ścieżki poprowadzi was Tomasz Kot!” – pisze dalej portal. No cóż, niektóre ścieżki prowadzą w ciemny las, jak mawiał poeta.
Jeden z autentycznie najlepszych i zarazem najbardziej niepokornych polskich zespołów, Apteka, wydał nową płytę pod tytułem „Od pacyfizmu do ludobójstwa". Na płycie chuligańskie teksty, krwista jak stek rockowa muzyka oraz znakomici goście, m.in. James Morton z brytyjskiej grupy The Herbaliser. Rock w Polsce żyje, a do tego potrafi odpyskować. Polecam wszystkim amatorom dobrej muzyki i dobrej rozróby.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.