Później przyszła pora na strażaków, ratowników, przedstawicieli lokalnych władz. Do Anny Kwiecień, sołtyski z pobliskiejwsi, dziennikarze zapukali jednak dopiero rano, w niedzielę, czwartego marca. Nie wiedziała, co powiedzieć, kiedy otrzymała pytanie, w którym wagonie było najwięcej ofiar. Wtedy właśnie, nieopatrznie, po raz pierwszy i ostatni powiedziała, że najwięcej ofiar widziały miejscowe dzieci. Były pierwsze na miejscu katastrofy. Po prostu usłyszały huk i pobiegły.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.