Wydarzenia
- Krótko po Wolsku
Człowiek człowiekowi wilkołakiem
Moją uwagę zwróciły doniesienia z Pomorza. Coś dużego morduje tam króliki, zagryza, nie zjada... Wilk, ryś, niedźwiedź? A może - podsuwam nieśmiało - wilkołak? Na listach książkowych bestsellerów utrzymuje się ciągle "Rok wilkołaka" Stephena Kinga, co dowodzi, że potwory tego typu mogą liczyć na zainteresowanie.
Wilkołak, człowiek za dnia normalny, w nocy zmienia się w monstrum i konsekwentnie szkodzi. Nie zdziwiłbym się, gdyby wilkołaków było wśród nas więcej. Za dnia bezstronni urzędnicy, uczciwi biznesmeni lub ideo-wi politycy - nocą dokonują rzeczy paskudnych. Mowa się im wulgaryzuje, kończyny stają się lepkie, wchodzą w kontakty z potworami z innych krajów. A przyłapani niczego nie pamiętają, przecież nie byli wtedy sobą. Producent nie wiedział, co proponuje, biznesmen nie miał pojęcia, z kim się spotyka, poseł nie był świadomy, w jakiej sprawie dzwoni... Niektórzy zapominają nawet, czy mają dyplom. Zaznaczmy, że nasza swojska odmiana wilkołactwa jest bardzo łagodna, nikt nie żłopie krwi, co najwyżej paliwa, a podczas nocnych łowów łupem pada wyłącznie forsa albo władza. Naciągnięta hipoteza? Ale jaka wygodna! Wilkołactwo jest chorobą, więc należy je leczyć, nosicieli tolerować, a nawet polubić. A nie - jak zabobonni chłopi z Pomorskiego - czekać z widłami i osinowym kołkiem.
Marcin Wolski
- Wydarzenie tygodnia
Sygnowane Stańko
Jeśli Tomasz Stańko coś firmuje swoim nazwiskiem, można być spokojnym o jakość. Jeśli miałby to być tylko koncert trębacza, na pewno warto byłoby pójść. Jeżeli natomiast - jak w tym wypadku - jest to aż pięciodniowa impreza, z pewnością może się ubiegać o miano wydarzenia sezonu. W warszawskiej Fabryce Trzciny na ostatnie pięć dni listopada wyznaczyły sobie spotkanie znakomitości świata muzyki i sztuki. Z USA przybyli awangardowy saksofonista Tim Berne oraz przedstawiciel akustycznego, atmosferycznego jazzu gitarzysta Ralph Towner, współzałożyciel kultowej grupy Oregon. Europę reprezentuje francuski klarnecista i saksofonista Louis Sclavis oraz brytyjski pianista John Taylor - przyjaciel Stańki. Imprezę wzbogacą prezentacje dzieł Mirosława Bałki, Andrzeja Tyszki i rzeźb grupy Kijewski/Kocur. Nad scenografią czuwa Joanna Stańko.
Gospodarz imprezy Tomasz Stańko występuje aż w trzech rolach. Na jedynym koncercie poza murami fabryki, w pobliskiej bazylice oo. Salezjanów, wykonał on wraz ze swym zespołem i gościnnym udziałem Sclavisa słynną "Litanię" - znaną z albumu z 1998 r., poświęconego mistrzowi i przyjacielowi Krzysztofowi Komedzie. Stańko pojawi się też na czele reaktywowanej formacji Freelectronic, z którą od lat 80., od czasu zarejestrowania głośnego albumu "Peyotl", realizował elektryczną wersję jazzu. Wreszcie w finałowym koncercie imprezy wystąpi on ze swoim roboczym kwartetem w składzie: Marcin Wasilewski (fortepian), Sławomir Kurkiewicz (kontrabas) i Michał Miśkiewicz (perkusja). W tym roku odniósł z nimi światowy sukces dzięki nagranemu dla ECM albumowi "Sus-pended Night" i promującym go koncertom w zachodniej Europie i USA. (JR)
- Film
Muranów w Europie
Polskie kino wreszcie odniosło sukces. Jury Europa Cinemas' Award uznało warszawskie kino Muranów za najlepsze europejskie kino 2003 r. Prestiżową nagrodę przyznało istniejące od 11 lat stowarzyszenie Europa Cinemas, które zrzesza 567 kin z całego kontynentu. Charakterystyczny budynek z dwoma ekranami filmowymi słynie z projekcji tzw. kina autorskiego i artystycznego - od 1994 r. kino prowadzone jest przez firmę Gutek Film. By rozwiać złudzenia naszych twórców filmowych, nagroda ta nie ma nic wspólnego z ich twórczością - zaledwie 10 proc. pokazywanych tu obrazów to produkcje polskie. Obecnie - poza bajką "Złote ziarenko" - Muranów nie ma żadnego polskiego filmu w repertuarze. (KK)
- Muzyka
W cieniu Mansona
Terry Melcher, zmarły niedawno producent i kompozytor, kojarzy się z najjaś-niejszymi i najbardziej mrocznymi stronami życia w Los Angeles lat 60. Jako jedyny syn popularnej aktorki i piosenkarki Doris Day Melcher od dziecka marzył o karierze artystycznej. Skomponował tytułowy utwór do filmu "Posuń się, kochanie", współtworzył duet Bruce and Terry, a później - Rip Chords. Mimo sukcesu Melcher zdecydował się wycofać ze sceny do studia. Przyjąwszy pracę producenta w wytwórni Columbia, stał się współautorem słynnego kalifornijskiego brzmienia. Będąc u szczytu powodzenia, Melcher ze swoją przyjaciółką, aktorką Can- dice Bergen, wprowadził się do rezydencji przy 10050 Cielo Drive, ale nim minął rok, zmienił adres. Powodem był Charles Manson, który miał ambicje, by zostać piosenkarzem. Gdy po pierwszej próbnej sesji nagraniowej Melcher stwierdził, że ma do czynienia z beztalenciem, i odmówił dalszej współpracy, Manson zaczął go nękać. Następnymi lokatorami rezydencji przy Cielo Drive zostali Roman Polański i jego ciężarna żona, aktorka Sharon Tate, zamordowana przez bandę Mansona. Melcher był przekonany, że to on miał być ofiarą. Ujawnione podczas procesu dowody wskazywały jednak, że Manson wiedział, iż producent się wyprowadził. Melcher po procesie nigdy już nie odzyskał dawnej pozycji. Z czasem ograniczył działalność do zarządzania interesami swojej matki. Po raz ostatni przypomniał o sobie w 1987 r. - jako twórca przeboju Beach Boys "Kokomo". (JR)
Więcej możesz przeczytać w 49/2004 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.