Imigranci z Rosji stają się dominującą siłą w Izraelu Ilu jeszcze Żydów mieszka w Rosji - spytałem mojego brata Aharona Weissa, który zajmuje się odrodzeniem żydowskich gmin na terenach byłego ZSRR. Odpowiedź była zaskakująca: "Tylu, ilu chcesz!". Od końca lat 80. z byłego ZSRR przyjechało do Izraela prawie 1,25 mln osób. Ponad 20 proc. z nich nie było Żydami. Co zaskakujące, szybko się adaptują, stają się Izraelczykami. Większość z czasem przyjmuje wiarę mojżeszową, więc stają się w pełni Żydami.
Pierwsza fala emigracji do Palestyny nastąpiła w okresie władzy tureckiej, a potem za czasów gdy mandat nad Palestyną sprawowali Brytyjczycy. Od końca XIX wieku do lat 20. XX wieku z Rosji, a potem z ZSRR wyjechało ponad 200 tys. Żydów. W latach 70. XX wieku kolejne 200 tys. Obecnie aż jedna trzecia obywateli Izraela wyemigrowała z terenów obecnej Rosji i Ukrainy.
Adaptacja ponad miliona Żydów z obszarów byłego ZSRR w ostatnich 15 latach jest uważana za cud: narodowy, demograficzny, syjonistyczny. To swego rodzaju rekompensata losu za ciężkie straty poniesione przez naród żydowski w czasach Holocaustu.
Imigracja mózgów
Do Izraela chce przyjechać wielu ludzi - nawet z Indii czy Etiopii. To dowód przyciągania izraelskiej demokracji, żydowskiej kultury i obyczajowości. To wspaniałe urzeczywistnienie syjonizmu i jego celów - głównie odrodzenia żydowskiej suwerenności w historycznej ojczyźnie narodu żydowskiego.
Emigracja spowodowała napływ z obszarów Rosji, Ukrainy i innych krajów postsowieckich setek tysięcy osób z wyższym wykształceniem: muzyków, pisarzy, artystów kina i teatru, rzeźbiarzy, lekarzy. Wśród tych dobrze wykształconych imigrantów jest wysoki odsetek kobiet. To wzmacnia pozycję kobiety w izraelskim społeczeństwie oraz pozytywnie wpływa na temperowanie szowinizmu. Imigranci mają wielki wpływ na rozwój przemysłu, medycyny czy kultury. Wpływają także na coraz większe zeświecczenie żydowskiego społeczeństwa.
Europejska wyspa
W 1992 r. to głównie imigranci z krajów byłego ZSRR zadecydowali o powołaniu Icchaka Rabina z lewicowej Partii Pracy na stanowisko premiera. W 1996 r. większość z nich głosowała już na Benjamina Netaniahu z prawicowego Likudu. Trzy lata później znowu poparli premiera z Partii Pracy - Ehuda Baraka - by w kolejnych wyborach - w 2001 r. i w 2003 r. - zmienić sympatie i głosować na Ariela Szarona z Likudu. Rabin, Barak i Szaron byli w przeszłości generałami, zaś Netaniahu - oficerem jednostki specjalnej Sztabu Generalnego (jego przełożonym był Barak). To nie oznacza, że imigranci z ZSRR są sympatykami militarystów. Po prostu byli wysocy oficerowie to charyzmatyczne, silne osobowości.
Na początku przybysze z dawnego ZSRR zakładali własne partie. Z czasem wstąpili do już istniejących, by po kilku latach znaleźć się nawet w ich kierownictwie. Obecnie ta grupa ma prawie 10 proc. deputowanych w Knesecie i podobny odsetek stanowisk ministerialnych. W każdej instytucji akademickiej, artystycznej czy medycznej można obecnie usłyszeć język rosyjski - nawet w Knesecie.
Ten, kto uważa Izrael za coś w rodzaju małej europejskiej wyspy na Bliskim Wschodzie, chyba się nie myli. Tę europejskość współtworzyli przybysze z Rosji, a potem ZSRR. Już na przełomie XIX i XX wieku w Palestynie znano i czytano Puszkina, Dostojewskiego, Czechowa, Gorkiego. Śpiewano piosenki rosyjskie albo dodawano hebrajski tekst do rosyjskich melodii. Popularni byli rosyjscy kompozytorzy: Czajkowski, Rimski-Korsakow czy Prokofiew.
Rosyjska siła
Nie ma miasta w Izraelu, gdzie by nie działała orkiestra symfoniczna czy kameralna złożona głównie z imigrantów z byłego ZSRR (z Rosji i Ukrainy przyjechało ich ponad 8 tys.). Dzięki nim odrodziła się izraelska opera. W Izraelu popularna jest anegdota, że gdy ląduje samolot z Rosji i wychodzą pasażerowie, to ten, kto nie niesie skrzypiec, z pewnością w bagażu ma wiolonczelę lub pianino.
Najlepszy teatr w Izraelu założyli imigranci z Rosji. Na początku na scenie mówiono po rosyjsku, obecnie - po hebrajsku. Pierwszy teatr żydowski - Habima - założono w Moskwie, a nie w Palestynie. Aktorzy mówili po hebrajsku z rosyjskim akcentem. Współczesny teatr założony przez imigrantów nosi nazwę Geszer (most), co oznacza połączenie przeszłości z teraźniejszością.
Niedawno izraelska akademia nauk opublikowała wyniki badań, z których wynika, że przyszłość Izraela znajduje się w rękach "Rosjan". Stali się ważną siłą polityczną, wpływają na rozwój technologii i kultury. Innymi słowy - stają się dominującą siłą w Izraelu.
Adaptacja ponad miliona Żydów z obszarów byłego ZSRR w ostatnich 15 latach jest uważana za cud: narodowy, demograficzny, syjonistyczny. To swego rodzaju rekompensata losu za ciężkie straty poniesione przez naród żydowski w czasach Holocaustu.
Imigracja mózgów
Do Izraela chce przyjechać wielu ludzi - nawet z Indii czy Etiopii. To dowód przyciągania izraelskiej demokracji, żydowskiej kultury i obyczajowości. To wspaniałe urzeczywistnienie syjonizmu i jego celów - głównie odrodzenia żydowskiej suwerenności w historycznej ojczyźnie narodu żydowskiego.
Emigracja spowodowała napływ z obszarów Rosji, Ukrainy i innych krajów postsowieckich setek tysięcy osób z wyższym wykształceniem: muzyków, pisarzy, artystów kina i teatru, rzeźbiarzy, lekarzy. Wśród tych dobrze wykształconych imigrantów jest wysoki odsetek kobiet. To wzmacnia pozycję kobiety w izraelskim społeczeństwie oraz pozytywnie wpływa na temperowanie szowinizmu. Imigranci mają wielki wpływ na rozwój przemysłu, medycyny czy kultury. Wpływają także na coraz większe zeświecczenie żydowskiego społeczeństwa.
Europejska wyspa
W 1992 r. to głównie imigranci z krajów byłego ZSRR zadecydowali o powołaniu Icchaka Rabina z lewicowej Partii Pracy na stanowisko premiera. W 1996 r. większość z nich głosowała już na Benjamina Netaniahu z prawicowego Likudu. Trzy lata później znowu poparli premiera z Partii Pracy - Ehuda Baraka - by w kolejnych wyborach - w 2001 r. i w 2003 r. - zmienić sympatie i głosować na Ariela Szarona z Likudu. Rabin, Barak i Szaron byli w przeszłości generałami, zaś Netaniahu - oficerem jednostki specjalnej Sztabu Generalnego (jego przełożonym był Barak). To nie oznacza, że imigranci z ZSRR są sympatykami militarystów. Po prostu byli wysocy oficerowie to charyzmatyczne, silne osobowości.
Na początku przybysze z dawnego ZSRR zakładali własne partie. Z czasem wstąpili do już istniejących, by po kilku latach znaleźć się nawet w ich kierownictwie. Obecnie ta grupa ma prawie 10 proc. deputowanych w Knesecie i podobny odsetek stanowisk ministerialnych. W każdej instytucji akademickiej, artystycznej czy medycznej można obecnie usłyszeć język rosyjski - nawet w Knesecie.
Ten, kto uważa Izrael za coś w rodzaju małej europejskiej wyspy na Bliskim Wschodzie, chyba się nie myli. Tę europejskość współtworzyli przybysze z Rosji, a potem ZSRR. Już na przełomie XIX i XX wieku w Palestynie znano i czytano Puszkina, Dostojewskiego, Czechowa, Gorkiego. Śpiewano piosenki rosyjskie albo dodawano hebrajski tekst do rosyjskich melodii. Popularni byli rosyjscy kompozytorzy: Czajkowski, Rimski-Korsakow czy Prokofiew.
Rosyjska siła
Nie ma miasta w Izraelu, gdzie by nie działała orkiestra symfoniczna czy kameralna złożona głównie z imigrantów z byłego ZSRR (z Rosji i Ukrainy przyjechało ich ponad 8 tys.). Dzięki nim odrodziła się izraelska opera. W Izraelu popularna jest anegdota, że gdy ląduje samolot z Rosji i wychodzą pasażerowie, to ten, kto nie niesie skrzypiec, z pewnością w bagażu ma wiolonczelę lub pianino.
Najlepszy teatr w Izraelu założyli imigranci z Rosji. Na początku na scenie mówiono po rosyjsku, obecnie - po hebrajsku. Pierwszy teatr żydowski - Habima - założono w Moskwie, a nie w Palestynie. Aktorzy mówili po hebrajsku z rosyjskim akcentem. Współczesny teatr założony przez imigrantów nosi nazwę Geszer (most), co oznacza połączenie przeszłości z teraźniejszością.
Niedawno izraelska akademia nauk opublikowała wyniki badań, z których wynika, że przyszłość Izraela znajduje się w rękach "Rosjan". Stali się ważną siłą polityczną, wpływają na rozwój technologii i kultury. Innymi słowy - stają się dominującą siłą w Izraelu.
Więcej możesz przeczytać w 49/2004 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.