O godz. 8:41 czasu środkowoeuropejskiego 10 kwietnia 2010 roku w Smoleńsku rozbił się samolot Tu-154M, na którego pokładzie była polska delegacja na 70. rocznicę zbrodni katyńskiej. Katastrofy nie przeżyła żadna z 96 osób.
Wyjaśnianie katastrofy smoleńskiej. Ustalenia komisji Millera
Sprawą katastrofy zajęła się Komisja Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego, na której czele stanął na kilkanaście dni Edmund Klich, a potem jej pracami kierował ówczesny minister spraw wewnętrznych Jerzy Miller (stąd potoczna nazwa: komisja Millera), która działała do czerwca 2012 roku. Protokół końcowy z prac komisji opublikowano 5 września 2011 roku.
Komisja Millera ustaliła, że bezpośrednią przyczyną katastrofy było zejście samolotu poniżej minimalnej wysokości zaniżania (100 metrów), przy nadmiernej prędkości opadania, w warunkach atmosferycznych uniemożliwiających kontakt z ziemią.
„Doprowadziło to do zderzenia z przeszkodą terenową, oderwania fragmentu lewego skrzydła wraz z lotką, a w konsekwencji do utraty sterowności samolotu i zderzenia z ziemią” – oceniła komisja Millera. Wskazano też, że to złamanie procedur przez pilotów tupolewa doprowadziło do zderzenia z brzozą, a później oderwanie lewego skrzydła. Następnie samolot utracił sterowność, przychylił się i doszło do zderzenia z ziemią.
Prace podkomisji smoleńskiej ws. katastrofy
Z kolei na początku 2016 roku powołano przy Ministerstwie Obrony Narodowej tzw. podkomisję smoleńską (pełna nazwa to: Podkomisja ds. Ponownego Zbadania Wypadku Lotniczego). Kluczowy był rok 2018, gdy Antoni Macierewicz pełnił już funkcję przewodniczącego podkomisji. Wtedy ogłosił, że „anuluje” raport komisji Millera, a obowiązującym dokumentem w tej sprawie będzie raport podkomisji.
Do 2021 roku taki dokument nie powstał, upubliczniane były natomiast filmy z „Raportem technicznym” i „Raportem końcowym”. Z tych materiałów, które publikuje podkomisja smoleńska, wynika, jakoby na pokładzie Tu-154M dooszło do dwóch wybuchów, gdy maszyna była jeszcze w powietrzu. Raporty podkomisji smoleńskiej wskazują, że samolot wcale nie uderzył w brzozę, a na jego skrzydle i w centropłacie eksplodowały materiały wybuchowe. Raport podkomisji smoleńskiej nie został jeszcze oficjalnie opublikowany.