Zdecydowaliśmy się na wariant ostrożnościowy, czyli że do Brukseli zostanie przekazany projekt, który jest w postępowaniu sejmowym. Komisja przyjmie projekt przed drugim czytaniem, a to powinno nastąpić jeszcze w lipcu. Wtedy uruchomimy procedurę notyfikacji – mówi „Wprost” Krzysztof Czabański, wiceminister kultury i dziedzictwa narodowego odpowiedzialny za reformę mediów publicznych.
Po sporze o Trybunał Konstytucyjny nie chcieliście zadrażniać Brukseli mediami narodowymi?
Nie. Sprawa jest zupełnie inna. Od początku rozważaliśmy różne drogi, jeśli chodzi o dużą ustawę medialną. Jedna z nich zakładała, że można uchwalić całą ustawę, robiąc długie vacatio legis, po to żeby dostała notyfikację Komisji Europejskiej. Drugi wariant zakładał, że wprowadzi się ją w życie i dopiero potem się ją notyfikuje. Ale to groziło karami w razie uznania przez Brukselę, że jest nieuprawnioną pomocą publiczną. To uderzyłoby w nasze państwo i w media. Nie chcieliśmy tego robić ze zrozumiałych powodów. Trzeci wariant zakładał, że prześlemy ustawę do notyfikacji jeszcze na poziomie projektu w Sejmie. Notyfikacja była naszym zdaniem nieunikniona, ponieważ wszystko, co stanowi istotną zmianę w systemie, jest traktowane przez Brukselę jako rzecz do notyfikacji. A przecież projekt dużej ustawy o mediach narodowych jest ważną zmianą w funkcjonowaniu mediów publicznych w Polsce. Z notyfikacją liczyliśmy się od początku, tyle że rozważaliśmy różne warianty. Ostatecznie zdecydowaliśmy się na wariant ostrożnościowy, czyli że do Brukseli zostanie przekazany projekt, który jest w postępowaniu sejmowym. Komisja przyjmie projekt przed drugim czytaniem, a to powinno nastąpić jeszcze w lipcu. Wtedy uruchomimy procedurę notyfikacji.
Notyfikacji przez komisję europejską wymaga kilka kluczowych elementów – w tym najistotniejszy, czyli sposób finansowania mediów publicznych poprzez dopłatę do prądu za media. Czy może się okazać niezgodny z prawem UE? jakie elementy projektu wymagają jeszcze procedury notyfikacji zgodnie z prawem Unii? Ile ten proces może trwać?
Ona wymaga notyfikacji, dlatego że jest istotną zmianą. Oczywiście przy okazji notyfikacji przez Komisję Europejską jest sprawdzana zgodność z prawem europejskim. System, z jakim weszliśmy do UE, był systemem zastanym. Czy jej się to podobało, czy nie, przyjęła to do wiadomości i nie badała zgodności z prawem europejskim. Każda zmiana, którą oni w tym systemie uważają za ważną, wymaga notyfikacji. Nie ulega żadnej wątpliwości, że nasze projekty są próbą zmiany istotnej. To, że notyfikacja nastąpi, było oczywiste i nie ma nic wspólnego z tym, czy projekt jest zgodny z prawem Unii Europejskiej, czy ma jakieś zapisy niezgodne. Proces notyfikacji może trwać od kilku miesięcy do ponad roku.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.