Warszawa stała się dziś jednym z najgorętszych miejsc na dyplomatycznej mapie świata. Urzędnicy, politycy i ludzie służb dogrywają ostatnie szczegóły decyzji, które zostaną ogłoszone podczas lipcowego szczytu NATO. Polskie oczekiwania też są wysokie. Wiele wskazuje na to, że cele zostaną osiągnięte.
To, co się teraz dzieje, to jest istne wariactwo. Codziennie delegacje z całego świata, pracownicy ambasad bombardują nas pytaniami o szczyt NATO – opowiada urzędnik Kancelarii Prezydenta. – Wszystkie siły w resorcie skierowane są na tę imprezę. Tak prestiżowego spotkania jeszcze chyba nie było w naszym kraju – dodaje pracownik resortu obrony. Szczyt NATO w Warszawie, zaplanowany na 8-9 lipca, zbliża się wielkimi krokami. Im bliżej startu, tym nerwowość wśród urzędników większa. Ale trudno się dziwić. Do Warszawy przyjedzie ponad 2,5 tys. delegatów z całego świata, a imprezę będzie relacjonowało ok. 1,5 tys. dziennikarzy. Pojawią się szefowie państw i rządów z prezydentem USA Barackiem Obamą na czele. Już zapowiedziało się 28 delegacji z państw członkowskich NATO i 26 z państw partnerskich. Będą też przedstawiciele Unii Europejskiej, Organizacji Narodów Zjednoczonych, Banku Światowego, Kwatery Głównej NATO.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.