Zwolennicy twardego kursu wobec Rosji mogą chwilowo odetchnąć z ulgą. Ministrowie spraw zagranicznych krajów członkowskich UE zdecydowali o przedłużeniu sankcji o kolejne pół roku. Intensywnie pracujące nad zmianą polityki prorosyjskie lobby w Unii nie miało zbyt wielu mocnych kontrargumentów. Warunkiem złagodzenia kursu jest wszak realizacja porozumienia z Mińska, mającego doprowadzić do wygaszenia konfliktu w Donbasie, a z tym, jak wiadomo, jest bardzo kiepsko. Poza tym Unia jest teraz zbyt zajęta sprawami kryzysu imigracyjnego i referendum unijnym w Wielkiej Brytanii, żeby angażować się w wewnętrzne spory dotyczące polityki wobec Rosji.
Przyjaciele Kremla
Jeszcze kilka tygodni temu sytuacja rozwijała się dla Rosjan bardzo pomyślnie. Zwarty blok państw takich jak Grecja, Węgry, Czechy, Austria czy Włochy domagał się jeśli nie natychmiastowego złagodzenia presji na Kreml, to przynajmniej poddania tej strategii pod dyskusję na najbliższym szczycie i ewentualne rozważenie przedłużenia obostrzeń nie na pół roku, tylko na trzy miesiące. Głosy poparcia dla Rosji płynęły także z innych stron. We Francji Senat przegłosował rezolucję wzywającą do stopniowego znoszenia sankcji wobec Rosji. Rezolucja oczywiście nie jest wiążąca i nie zmieni nastawienia prezydenta Franćois Hollande’a, który wedle płynących z Paryża sygnałów poprze przedłużenie sankcji. Krok ten dobrze jednak obrazuje nastawienie francuskiego establishmentu politycznego. Już wcześniej podobną uchwałę przyjęło Zgromadzenie Narodowe, izba niższa parlamentu francuskiego. W Rosji te gesty bardzo się spodobały. Rosyjskie media chętnie cytowały też wypowiedzi emerytowanego senatora Aymeri de Montesquiou d’Artagnan, który przyznawał, że z powodu sankcji francuskie rolnictwo traci 800 mln euro. – Utrzymywanie tych sankcji to absurd – mówił d’Artagnan, a Siergiej Naryszkin, przewodniczący Dumy, tak tłumaczył agencji Tass zawiłości francuskiej demokracji: – To pozytywna decyzja, rząd nie może jej ignorować, bo Francja to państwo prawa. W państwie prawa niemożliwe jest zaprzeczanie opinii parlamentarzystów. Wyczuwając zmianę nastawienia Europy, Rosjanie zaczęli czynić gesty, które mogły być odebrane jako próba wyjścia naprzeciw oczekiwaniom UE. W Donbasie sytuacja co prawda się nie zmieniła, ale za to odesłano na Ukrainę skazaną w Rosji na wiele lat łagru Nadię Sawczenko. W odpowiedzi szef niemieckiej dyplomacji Frank-Walter Steinmeier ogłosił, że konieczne jest stopniowe łagodzenie twardego kursu wobec Putina.
Juncker jedzie do Moskwy
Do podobnego wniosku doszła też Komisja Europejska. Jej szef Jean -Claude Juncker wybiera się w tym tygodniu (16.06) do Petersburga na konferencję organizowaną przez prezydenta Putina. To pierwsza na tym szczeblu wizyta przedstawiciela Komisji od aneksji Krymu przez Rosję. W krajach bałtyckich, zagrożonych bezpośrednio ewentualnymi agresywnymi działaniami Moskwy, zostało to bardzo źle przyjęte. – Wizyta urzędnika tego szczebla ma znaczenie symboliczne. Nie widzę powodu, dla którego mielibyśmy demonstrować Rosji, że szukamy z nią kontaktów – oświadczył Linas Linkevičius, szef litewskiej dyplomacji, a jego łotewski odpowiednik Edgars Rinkēvičs oświadczył, że Juncker powinien unikać stwarzania wrażenia, że w relacjach między Unią i Rosją mamy powrót do normalnych relacji. Rzecznik Komisji Margaritis Schinas zapewniał jednak, że wizyta Junckera nie ma nic wspólnego z sankcjami, których zniesienie jest uzależnione wyłącznie od realizacji porozumień z Mińska. Rosjanie mieli na to inne zdanie. – Ta podróż pokazuje gotowość do dialogu w sprawach, w których mamy największe rozbieżności – oświadczył rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow. Juncker już od jakiegoś czasu wzywa do podjęcia praktycznych relacji z Moskwą. Jeszcze w zeszłym roku pisał do Putina z propozycją zacieśnienia więzów UE z Unią Eurazjatycką, której patronuje Rosja. Jednak ostatecznie próba szybkiego wywrócenia do góry nogami obecnej polityki spaliła na panewce.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.