Dużą karierę w naszym kraju robi ostatnio pojęcie patriotyzmu gospodarczego. Bywa ono różnie rozumiane: po prostu jako prowadzenie polityki gospodarczej tak, by Polska rosła w siłę, a żyjący w niej ludzie żyli dostatniej; jako promowanie polskich produktów i jako protekcjonistyczna polityka państwa, którego zadaniem ma być wsparcie polskich firm w walce z zagraniczną konkurencją. Nierzadko zwolennicy patriotyzmu gospodarczego przedstawiają go również jako mieszankę wszystkich tych postaw. Pozornie idea wydaje się godna poparcia, szczególnie że słowo „patriotyzm” budzi pozytywne skojarzenia. Jeśli jednak dokładniej zastanowimy się nad tym zagadnieniem, pojawią się wątpliwości. Spójrzmy bowiem na drugą z definicji patriotyzmu gospodarczego, zamiennie nazywaną patriotyzmem konsumenckim. Założeniem jest preferowanie polskich dóbr i usług. Możemy tu wyróżnić umiarkowane i bardziej radykalne stanowiska. Zgodnie z tym pierwszym należy promować polskie dobra, gdy są one na podobnym poziomie co ich zagraniczne odpowiedniki.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.