Nikt tak nie zagotował branży radiowo-muzycznej w pierwszej połowie roku jak poseł ruchu Kukiz’15 Piotr „Liroy” Marzec. Jego pomysł, by rozgłośnie radiowe w naszym kraju musiały grać połowę polskiej muzyki, podzielił branżę. I wywołał trwającą do dziś dyskusję.
Największe limity w Europie
Pomysł rapera i posła nie jest nowy. Jeszcze jako artysta niejednokrotnie wytykał mediom, że niechętnie patrzą w stronę polskich dźwięków, a muzyka, która jest naprawdę popularna, żyje gdzie indziej. I rzeczywiście, w 1995 r., czyli w czasach, w których hip-hop nie był kochanym przez media gatunkiem, Liroy sprzedał (mimo szalejącego piractwa) ponad pół miliona egzemplarzy płyty „Alboom”, głównie dzięki hitom takim jak „Scyzoryk” czy „Scoobiedoo Ya”. Po dojściu do władzy, rozumianej jako zajęcie mandatu poselskiego z ramienia ruchu Kukiz’15, Liroy zabrał się do pracy. Ze strony jedynego klubu poselskiego, który zrzesza dwóch posłów muzyków, którzy sprzedali łącznie – według szacunkowych danych – ponad 4 mln płyt, wypłynął pomysł na to, by muzykę polską wspierać. Piotr „Liroy” Marzec w styczniu ogłosił, że będzie pracował nad projektem, który spowoduje obecność polskiej muzyki w gwarantowanej kwocie. Miałoby to być minimum 50 proc. czasu odtwarzanej muzyki. Dotychczas obowiązujący próg mówił o 33 proc. – W czym polska muzyka jest gorsza od zachodniej? 50 proc. polskiej muzyki w mediach to nie powinno być coś, co ludzi przeraża – grzmiał Liroy na antenie Superstacji. Inni posłowie ruchu Kukiz’15 wskazywali, że ustawa jest potrzebna, by budować i wzmacniać polską kulturę. Takie limity byłyby największe w Europie. Nawet bowiem zakochani w swej muzyce i kulturze Francuzi w rozgłośniach radiowych mają tylko 40-procentowy limit. W większości krajów unijnych narzucony parytet muzyki rodzimej istnieje, ale różnie jest on traktowany. W Hiszpanii i we Włoszech rozgłośnie radiowe nie mogłyby istnieć bez grania lokalnych przebojów, tak silne jest tam zapotrzebowanie na piosenki w rodzimym języku, dlatego mimo regulacji prawnych, nikt ich specjalnie nie sprawdza – wola grania własnych przebojów jest silniejsza. Podobnie jest z Wielką Brytanią, która słynie ze wspierania własnych twórców.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.