Jednak w lipcu przewaga Hillary Clinton, pierwszej w historii Ameryki kobiety kandydującej z ramienia dużej partii na urząd prezydenta, zaczęła topnieć. Dane ujawnione przez sztab Donalda Trumpa na początku sierpnia pokazują, że w ciągu jednego zaledwie miesiąca zwolennicy kandydata republikanów wpłacili na konto jego kampanii, tylko przez internet, 64 mln dolarów, zaledwie o kilka milionów mniej niż stronnicy Clinton. Co ciekawe, na większość pieniędzy zebranych w lipcu złożyły się niewielkie wpłaty, które amerykańskie media już nazwały „powodzią małych darowizn”.
Jak podkreśla m.in. dziennik „The New York Times”, może to być przełom w kampanii amerykańskiego miliardera, który do tej pory musiał pokrywać kampanijne wydatki w czasie prawyborów głównie z własnej kieszeni. Inna sprawa, że nie trafiło na biednego. Według szacunków magazynu „Forbes” z 2015 r. biznes Trumpa jest wart 4,5 mld dolarów, choć on sam twierdzi, że 10 mld. Przybierająca crowdfundingowa fala może sprawić, że Trump nie wyda już ani grosza ze swoich pieniędzy i stanie się według „The New York Timesa” pierwszym republikańskim kandydatem w historii, którego kampania zostanie sfinansowana dzięki pojedynczym wpłatom rzędu 10–15 dolarów. Wcześniej nikomu się ta sztuka nie udała, bo na przykład Mitt Romney, kandydat republikanów na prezydenta w wyborach z 2012 r., zdołał zebrać z wpłat nie wyższych niż 200 dolarów jedynie 19 mln dolarów. Jeśli dynamika wpłat się utrzyma, miliarder Trump stanie więc w szranki z Clinton z poparciem biedaków.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.