Z punktu widzenia użyteczności mini cooper S jest właściwie pozbawiony sensu. Aby do niego wsiąść, trzeba się porządnie wygiąć, a potem ma się wrażenie, że siedzi się niemal na asfalcie. No i miejsca na tylnej kanapie nie jest za dużo. Dwójka dzieci mieści się swobodnie, ale starsi mieliby już problemy z wytrzymaniem podróży na dłuższym dystansie. Mimo tych wad rzadko się zdarza, by ktoś zaczepiał mnie na ulicy i pytał o samochód. A o ten pytały. I nie byłem też szczególnie zdziwiony. Żółty samochodzik z dwoma czarnymi pasami biegnącymi wzdłuż karoserii oraz ryk z rury wydechowej muszą przykuwać uwagę. Poza tym jeśli na rynku są przedmioty niefunkcjonalne, ale budzące emocje, to znaczy, że ludzie nie kupują ich dla wygody, ale dla stylu i podkreślenia własnego statusu. Tak jak choćby torebki za 50 tys. zł.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.