Lg w tym roku zaszalał. Nowa linia telewizorów OLED powala. To już nie telewizor, ale dzieło sztuki. I mamy z czego wybierać. Dostępne są cztery modele oznaczone literami – B6 jako wersja podstawowa, C6, E6 i flagowy G6. Różnią się kilkoma szczegółami, niektóre mają zakrzywiony ekran, 3D, no i oczywiście różni je cena. G6 to flagowiec z serii Signature i z ceną powyżej 32 tys. zł za 65-calowy telewizor. Nieco tańszy jest modelE6, też 65-calowy, i ten mieliśmy okazję przetestować. Pierwszy efekt „wow” to wygląd ekranu. Panel OLED jest osadzony na tafli szkła i ma 2,57 mm grubości, czyli – jak podpowiada producent – tyle co cztery karty kredytowe. Elektronika została przeniesiona do podstawy, która utrzymuje tę konstrukcję. W porównaniu z poprzednimi modelami sporo się zmieniło. Matryce są 10-bitowe, więc pokażą więcej kolorów, zwiększono też żywotność paneli, będą działały przez 30 lat przy założeniu, że oglądamy je osiem godzin dziennie. Ale najważniejszy jest obraz. Wszystkie telewizory LG OLED z linii na rok 2016 uzyskały certyfikat Ultra HD Premium, przyznany przez konsorcjumUHD Alliance. Jest to potwierdzenie zgodności produktów LG z dość surowymi wymaganiami organizacji dotyczącymi między innymi rozdzielczości, szerokiego zakresu tonalnego, maksymalnej luminancji, poziomów czerni oraz szerokiej palety barw. Do tego mamy standard Dolby Vision. Całość robi piorunujące wrażenie, pod warunkiem że mamy odpowiedni sygnał. Zwykła telewizja, nawet w rozdzielczości HD, nie daje rady. Ale wystarczy włączyć jeden z seriali Netflixa w rozdzielczości 4K i telewizor przełącza się automatycznie w tryb Dolby Vision. Wtedy dopiero widać, jak duża jest różnica w jakości obrazu, jak dynamicznie są doświetlane poszczególne klatki, jakie wspaniałe są głębia i kolor, nie wspominając oczywiście czerni, która tu jest rzeczywiście czarna. To wszystko w połączeniu z systemem WebOs 3.0, pilotem Magic Pilot, wspaniałymi głośnikami i designerskim wyglądem sprawia, że jest to w tej chwili najlepszy produkt na rynku. A konkurencja jest daleko w tyle. Pozostaje oczywiście, niestety, zaporowa cena, która sprawia, że przed OLED-ami jeszcze długa droga pod nasze strzechy.
Przekręty na bilety
Oszuści po raz kolejny próbują wykorzystać duże zainteresowanie rozgrywkami sportowymi i chcą zarobić na nieuważnych kibicach. Eksperci z ESET ostrzegają, że tym razem cyberprzestępcy celują w osoby, które chcą na żywo doświadczyć sportowych emocji podczas tegorocznych letnich igrzysk olimpijskich. Cyberoszuści albo oferują fałszywe bilety, albo wysyłają wiadomości spamowe, informujące o wygraniu wejściówek na olimpiadę. Mechanizmów, które wykorzystują oszuści, jest kilka. Najczęściej mamy do czynienia z podrobioną stroną internetową, która ma oferować wejściówki. Poza wyłudzeniem danych z karty czy numerów telefonów fałszywe serwisy mogą także zainfekować komputer ofiary. W tym przypadku możemy mieć do czynienia z wirusami szyfrującymi dane na komputerze i wymuszającymi okup za przywrócenie sprawności sprzętu albo z oprogramowaniem, które śledzi naszą aktywność w internecie.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.